Oddzwonimy.

Autor: saloon
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

harcerz, ministrant blablabla… wychowywany przez matkę..blablabla... Ale mniejsza z tym, co my tu mamy na ostatniej kartce… ooo… kolejny dzisiaj hurtownik, zgadza się?

- Ech… można tak to ująć, choć szczerze to nie lubię tego określenia. Brzmi jakbym był zwykłym robolem a przecież obydwaj doskonale wiemy, że nim nie jestem. Gdyby nie to, to nie byłoby mnie tutaj, prawda?

- Dobra dobra - uciął - Opłacalna robota?

- Dawniej bywało różnie, ale teraz muszę przyznać, że interes kręci się nieźle. Kasy w bród. Ale w końcu jak się dobrze zarządza to przychodzą efekty.
- Ale oszukujemy w pracy?

- Ech… praca jak każda więc i oszukać czasem trzeba, święty nie jestem.

- Racja. – zaczął ponownie czytać dokumenty - Ooo... to będzie dobre. Lubisz gry w skojarzenia?

- To znaczy?

- No takie „Jak oni zgadują”. Zagrajmy – zaproponował - dwa słowa będą: sędzia, jopek.

- Nie rozumiem dalej.

- No, że zgadujesz: sędzia, jopek, sędzia, jopek, sędzia, jopek – powtarzał nieprzerwanie.

Rozmówca siedział zdezorientowany.

- Nie dość, że sztywny to jeszcze mało błyskotliwy. Podpowiem ci: Anna Maria. Dwa romanse w ciągu jednego roku. I nawet sądząc po zdjęciach to dobre dupy z nich nie były. A ty nie zgadłeś, czyli sumienie nie gryzie ani nawet nie poszczy.. poczczy.. nie szczypie. Oj słabe to kolego. Nic dziwnego, że rodzina patologiczna. Zbiór alkoholików i ćpunów – podsumował.

- Wypraszam sobie - dbam o nich, staram się, żeby niczego im nie brakowało. Wiem, że bywa różnie, ale nie są jakimiś degeneratami spod sklepu…

- Taa.. i jeszcze mi zaśpiewaj „Tatę dilera”. Dbasz, żeby nie czuć przy nich obciachu albo żeby oni później w razie czego dbali o ciebie. – stwierdził.

Wstał i podszedł do okna.

- Skończmy to w ogóle. Wiesz, może i jesteś inteligentny, może i sympatyczny, ale dziwny. Nie siedzę od wczoraj w tej robocie i wiem co mówię. A w dodatku głodny się robię co raz bardziej. Mówiąc oficjalnie, oddzwonimy do pana.

- Oddzwonicie? Przecież tak się spławia ludzi. Nie mówiłem nic wcześniej, ale co to w ogóle za rozmowa? Albo robisz sobie z mnie jaja albo wytykasz mi moje błędy. Wielki święty Piotr się znalazł. Czemu nie znajdziesz w tych swoich papierkach co dobrego zrobiłem. Znam doskonale swoją wartość i nie poddam się tak szybko.

- Czyli dobrego miałem nosa. Niepokorny typ z ciebie – roześmiał się – W takim razie zadzwoń jeszcze dzisiaj pod ten numer – podał mu wizytówkę.

Przeczytał numer telefonu i zdziwiony zapytał:

- Sześćset sześćdziesiąt sześć?

- Niestety ojcze Mareczku...

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
saloon
Użytkownik - saloon

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-06-28 14:54:20