Nowy wspanialszy świat
- Zajebię go – szepnął Król Disko. Kątem oka zauważyłem, że ściąga spust.
- Wstrzymać ogień, kurwa – niemal krzyknąłem. Nie mogliśmy wdawać się w strzelaninę. Nie przeciwko tamtym jedenastu. Na pewno nie teraz.
Padły kolejne strzały. Teraz już czterech, czy pięciu strzelało. Jeden wywalił chyba cały magazynek jedną serią. Przypadkowy pocisk upadł może dwa metry ode mnie. Dziewczyną szarpnęło, też upadła. Próbowała się podnieść. Zadrżała z wysiłku. Teraz walili już chyba wszyscy, jakby to był jakiś pieprzony konkurs. Pociski trafiały pnie drzew wszędzie wokół. Czekałem, aż któryś z nas oberwie przez głupi pech. Oberwała dziewczyna. Ciężki pocisk z kałasznikowa wyrwał jej wielką dziurę w szyi. Krew bryzgnęła i zaczęła lać się, jak woda z odkręconej butelki. W ostatnim wysiłku uniosła rękę do góry i upadła bezwładna.
- Jezu… – szepnął Paszczko. A myślałem, że nic go nie ruszy. Król Disko drżał wściekły. Nie wiem, czy mnie widziała, ale jej oczy skierowane były prosto w moje.
Oprawcy zaczęli wiwatować, chociaż pewnie nie mieli pojęcia, który z nich trafił. Śmiejąc się weszli z powrotem do budynku. Przecież mieli tam jeszcze dwie zakładniczki.
Wróciłem do reszty mojej sekcji rozpoznawczej. Chłopaki czekali w najwyższym pogotowiu. Myśleli, że to do nas strzelają. Czekali tylko na sygnał, żeby wejść do akcji.
- Rogacz, dawaj Raptora 0-0. – Normalnie nie nawiązywaliśmy łączności głosowej, a wysyłaliśmy tylko meldunki w postaci zaszyfrowanego tekstu, ewentualnie zdjęć. Tym razem nie było czasu. Rogacz podał mi słuchawkę radiostacji.
- Raptor 0-0, Raptor 0-0, tu Raptor 0-2. Odbiór.
- Tu Raptor 0-0. Odbiór.
- W tej chwili obserwujemy już jedenastu, jeden-jeden, uzbrojonych ludzi. Mają dwie, powtarzam dwie, zakładniczki. Trzecią zgwałcili i zamordowali. Proszę o posiłki i zgodę na podjęcie akcji ratunkowej. Odbiór.
- Nie podejmuj, powtarzam nie podejmuj, żadnych działań. Kontynuuj obserwację. Czekaj na dalsze instrukcje. Odbiór.
- Zrozumiałem, czekam na instrukcje. Bez odbioru.
- To prawda? – wycedził Kajtek. Wszyscy słyszeli moją relację.
- Tak, to do tej dziewczyny tak strzelali.
- Co robimy? – spytał Drom.
- Czekamy na rozkazy – odpowiedziałem natychmiast. Ostatnie czego potrzebowałem teraz, to kółko dyskusyjne.
- Raptor 0-2, tu 0-0. Odbiór.
- Zgłaszam się – odpowiedziałem.
- Rozkazy bez zmian. Powtarzam, bez zmian. Kontynuować obserwację i meldować. Odbiór.
- Przyjąłem. Rozkazy bez zmian, bez odbioru. – Oddałem słuchawkę Rogaczowi. Potarłem oczy w zamyśleniu. Kiedy podniosłem wzrok zobaczyłem trzy pary wpatrujących się we mnie oczu. Ukraińskie MSW na pewno zostało poinformowane, ale co mógł zrobić kraj pogrążony w chaosie, przegrywający wojnę? Wobec groźby dalszego marszu Rosjan na zachód, trzy dziewczyny nie mogły być priorytetem. Prawdę mówiąc w ogóle się nie liczyły. Co innego my, którzy widzieliśmy w oczach tej dziewczyny, jak gaśnie w niej życie… Ale czy mogłem narażać życie moich ludzi?
Wyobraźcie sobie w jakim byłem położeniu. Dziś musiałem podjąć trzy najtrudniejsze decyzje w moim życiu.
04
„Krejzol, pojebało cię? Teraz jest ich już razem piętnastu. Odpuść, stary. Krejzol, kurwa, akurat teraz musiałeś zrobić coś niezgodnie z regulaminem?!” – Paszczko, zastępca dowódcy Raptora 0-2.
Noc była ciemna i cicha. Ścierwojady, jak ochrzciliśmy ludzi, których obserwowaliśmy, trochę popili i pohałasowali. W wielkim, podłużnym budynku rozpalili ognisko, którego blask do tej pory już przygasł. Na pewno zgwałcili też pozostałe dwie dziewczyny.