Nowy Początek cz.III
- Mistrzu. Ale on
mówił, że jest ich więcej. Czy uda nam się tego uniknąć? – Lothalt zwrócił
uwagę na ten fakt.
- Oni byli jedyni.
Jestem tego pewien – Mistrz uciął wszelkie wątpliwości. – A wy możecie być z
siebie dumni moi wierni uczniowie – wszyscy pokłonili się ponownie. – Nie
przejmujcie się tym więcej i radujcie z waszego sukcesu. A ciebie Vaynekanie… –
nasze oczy spotkały się i poczułem dreszcz pod wpływem jego spojrzenia – mam
nadzieję ujrzeć już niedługo jako jednego z nas.
- Z radością – odparłem
i również zgiąłem się w ukłonie.
- Będę cię oczekiwać
Vaynekanie.
Po tych słowach zniknął równie
niespodziewanie jak się pojawił.
------
- Lothalt – zagadnąłem
go w drodze powrotnej – Myślę że powinieneś mi co nieco wyjaśnić.
- Co takiego?
- Ten wasz cały mistrz.
Skąt on się tam w ogóle wziął? I skąt do cholery wiedział to wszystko? –
Lothalt poprawił swą pozycję w siodle.
- Nie po raz pierwszy,
Mistrz przychodzi nam z pomocą. Tak samo było, gdy rozprawialiśmy się z
Azankarem.