Noel
Zarzuciłam torbę na ramię i zeszłam do stołówki. Ustawione w różnych miejscach stoły dzisiaj wyglądały komicznie, gdyż odbędzie się w naszej szkole bal. Wszyscy mięli już kreacje oprócz mnie. Nawet nie zamierzałam pójść, dopóki pani dyrektor nie ogłosiła, że jest on obowiązkowy. Usiadłam w rogu sali. Schowałam się przed wszystkimi. Jedynymi osobami co mnie widziały to był Kacperini, Ewa i pokojówki, które przynosiły miseczki z owsianką i kanapkami.
Kiedy odeszły zabrałam się do jedzenia. Ewa nagle wybuchła:
- Dzisiaj bal, a ty nie masz nawet normalnej kiecki !!! – spojrzała na mnie.
- Poprawka – stwierdził Kacper – ona nie ma żadnej kiecki.
- Jestem zmuszona oznajmić wam, iż wybieram się na ten bal tylko dlatego, że jest obowiązkowy. Zaszyję się gdzieś i posłucham muzyki. A teraz pozwólcie skończyć mi śniadanie.
- O co to nie. Nie pozwolę na to. – zaprzeczyła Ewa. – Jak idziesz to tylko w sukience, bo jak nie to cię chyba zabije, bo sama niechce zrobić z siebie błazna.
- Co ??? Masz sukienkę ??? – spytałam zdziwiona.
- Oczywiście. Jest boska. – i rozmarzyła się. Przed oczami miała chyba tą kreacje. Kapi nachylił się i powiedział:
- Jest boska, ale na swój sposób. Jeśli ten przymiotnik określa czerń z szkieletami, które ci kiwają.
Zachichotałam. Po skończonym posiłku poszłam na lekcje. Ostatnią miałam biologie. Temat był bardzo nudy, więc zaczęłam myśleć.
Czy naprawdę chce być na balu tylko w jeansach i T-shircie ???
Kiedyś dałabym się pokroić za bal maskowy, a teraz ??? Unikam go jak ognia.
Po chwili pani zadała mi pytanie a ja od razu podałam odpowiedź.
Po chwili zadzwonił dzwonek i wszyscy udali się na obiad. Niestety wszystkie miejsca, takie żeby mnie nie było widać były pozajmowane. Udałam się w stronę jedynych wolnych trzech miejsc. Usiadłam i czekałam na przyjaciół. kiedy dołączyli od razu Ewelina wrzasnęła:
- Jak ja nienawidzę tych trzech panoszących się gówniar !!!
- Gówniar ??? Nie wiem, o kim mówisz.
- O Agacie, Magdzie i Lidce.
- One są w naszym wieku.
- Wiem.
Te trzy, piekielne dziewczęta unikałam jak tylko się dało. Tak naprawdę, można było powiedzieć, że stały one na początku hierarchii. Dokuczały one słabszym psychicznie.
- Co się stało ??? – spytałam Kacpra, bo Ewela z złością dźgała swojego kotleta.
- Agata i jej paczka niby ,, przez przypadek” wpadały do każdego pokoju dziewcząt i patrzyły jakie, która ma sukienki. Kiedy weszły do waszego pokoju i zobaczyły suknie Ewy, nie dosyć, że ją wyśmiały, to niby ,,nie chcący” jej ją podarły. Ewa woli zamieniać łzy na złość. Spójrz.
Z tym musiałam się zgodzić. Przyjaciółka tak dźgała ten swój kotlet jakby chciała wycisnąć coś z niego. Nie mogłam patrzeć na złość koleżanki. Wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam do pokoju. Przyjrzałam się jej sukience. Nie było z nią tak źle. W dwóch miejscach podszyć i będzie dobrze.