Noc Czarnego Pstrąga
Ręka powędrowała w górę i wprawnym ruchem poluzował węzeł pod szyją.
- Wie pan, dlaczego udało nam się wczoraj zrobić transakcję z mecenasem?
- Mecenas…- Janusz odstawił kieliszek, ale zaraz znowu po niego sięgnął – mecenas, uległ pani perswazji.
- Ja, panie Januszu tylko zamknęłam sprzedaż – szybkim ruchem ściągnęła mu krawat – dopięłam to, co pan przygotował, pańska była cała strategia inwestycyjna, ja jej tylko zapewniłam atrakcyjne dla klienta opakowanie.
Wioleta złapała go z rękę, w której trzymał kieliszek i zbliżyła ją do swoich ust. Przechyliła kieliszek i upiła łyk.
- Pan jest prawdziwym ekspertem, pańska wiedza jest naprawdę imponująca. Nie jest pan zwykłym akwizytorem, pospolitym krawaciarzem czy sprzedawcą, których wala się po rynku aż nadto i można w nich przebierać, jak w hipermarkecie.
Zarzuciła włosy do tyłu i spojrzał na niego spod przymkniętych oczu. Odwróciła się i ruszyła w stronę swojego biurka. Idąc zsunęła z ramion żakiet, który spadł na podłogę. Janusz zauważył, że kołysanie bioder nie było jednak jego imaginacją. Dopił wino i sięgnął po butelkę, by nalać sobie jeszcze trochę. Napój był aromatyczny i mocny, rozgrzewał szybko, już i tak rozgrzaną krew. Wioleta pochylona nad laptopem przy swoim biurku przebiegła palcami po klawiaturze i szybkim ruchem zamknęła klapę.
- Wiedza, panie Januszu – przesunęła dłonią po włosach, drugą położyła na biodrze – jest strasznie seksowna. A ja jestem strasznie głodna wiedzy.
Odległość jaka ich dzieliła wynosiła na oko jakieś 10 metrów. Janusz nie zdążył jednak zareagować na jej nagłe pojawienie się tuż przed swoim nosem. Zarejestrował jedynie moment, w którym pochyla się do przodu i nosi w górę obie ręce, które już za chwilę zetknęły się z podłogą. Wioleta wykonał coś w rodzaju gwiazdy, niczym cyrkowy akrobata odbijając się to nogami, to znów rękami, i w błyskawicznym czasie znalazła się przy Januszu. Nie stanęła jednak przy nim twarzą w twarz. Przed jego twarzą znalazły się bowiem jej nogi, którymi szybko oplotła jego szyję. Nie miała bielizny. Janusz odruchowo zamknął oczy
i przez głowę przemknęła mu wizja z przeszłości. Przypomniał mu się moment, kiedy płynęli sztolnią Czarnego Pstrąga i przewodnik nagle wygasił pochodnię. Nie wiadomo czy zrobił to celowo, czy przez przypadek. Przez chwilę jednak znaleźli się w absolutnej ciemności.
Telefon na podłodze biura przestał już wibrować, wygaszasz zbladł i na powrót zapadła cisza.
Z ciemnego kąta wyłonił się cień i przesunął się w stronę komórki, która leżała teraz nieruchoma. Mrok w pokoju zgęstniał i pochłonął martwy przedmiot, tak jak wcześniej posiadł jego właściciela. Całkowicie i nieodwracalnie.