Niedostępna (13) Rodzina
apiery, że on tym ojcem nigdy nie będzie chciał być. Koniec. Dowidzenia. Proszę o powrót ze stosownym papierem, tylko szybko, bo mam zamiar opuścić ten kraj jak najszybciej. Jutro po śniadaniu zbieram się i jadę na lotnisko – Ada wstała, doszła do drzwi wyjściowych i otworzyła je wskazując ze zdenerwowaniem drogę. – Państwo wybaczą, ale teraz potrzebuję odpoczynku. Dziękuję za miłą wizytę. – mówiła to wszystko z sarkazmem i pęczniejącą w przełyku goryczą.
- Wiedziałem, że tak będzie. – zaśmiał się cierpko Gerard wskazując ją palcem – Od początku nie miała pani zamiaru tego podpisać. Ile pani chce? Milion? Pięć milionów?
- Czy Karol wie na ile wycenił pan jego syna, lub córkę? Za ile pan chce sprzedać jego dziecko? Niech podpisze papier na którym będzie napisane, że nie chce mieć z tym dzieckiem nic wspólnego, a ja podpiszę co pan sobie życzy i tu się pan zdziwi, za darmo. Żegnam.
Goście opuścili pokój Adrianny, ona zamknęła za nimi drzwi i jeszcze roztrzęsiona stała przy nich, jeszcze próbowała pozbierać galopujące myśli, gdy znów rozległo się pukanie. Otworzyła z impetem i tym razem zobaczyła twarz Szymona.
- Mogę… ? – zaczął, ale nie skończył, bo Ada zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Pukanie rozległo się ponownie, a zaraz potem dobiegł jego głos.
- Ada możemy porozmawiać? Nie wiedziałem o co im chodzi. Myślałem, że po prostu chcą cię poznać. Możemy przez chwilę porozmawiać? – chwilę się wahała, ale otworzyła. Spojrzała na swego towarzysza podróży wilkiem, ręce umieszczając w kieszeniach, a on zaczął.
- Wiem. Gerard to dupek jakich mało. Wielki biznesmen, który uważa, że każdy jest do kupienia. Teraz wiem dlaczego Karol miał z nim wiecznie na pieńku i nigdy nie mogli się dogadać. Chcieli się z tobą spotkać, prosili o taką możliwość. Wiedziałem, że się obawiają o twoje intencje wobec Karola, ale nie wiedziałem co konkretnie chcą zrobić.
- Mam to gdzieś. Nie powinnam tu przyjeżdżać. Jutro wracam do domu.
- Dobra. Jeśli chcesz to wrócisz. Nikt cię nie będzie tu trzymał siłą, jednak zanim to zrobisz – Szymon wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Stając naprzeciw Ady włożył ręce do kieszeni i patrząc na nią z góry bardzo spokojnie mówił dalej – zanim zrobisz cokolwiek może najpierw spotkaj się z Karolem i sprawdź co on ma do powiedzenia. Co?
- Jak mam się z nim spotkać skoro jest w areszcie?
- Postaramy się o widzenie. Może się uda. Jak to powiedziałaś w sądzie? Przyjechałaś tu, bo wydawało ci się, że nie wszystko między wami zostało dopowiedziane. Tak? Chciałaś sprawdzić. Teraz wyjedziesz nie sprawdziwszy? Wybacz, ale nie rozumiem. Nawet jeżeli Karol ma ci powiedzieć, że nic do ciebie nie czuje i możesz jechać gdzie chcesz, to chyba wyjazd bez dania sobie nawet szansy rozmowy to najgorsza z opcji. Nie uważasz?
- Szymon słuchaj. Gdyby Karol chciał się ze mną skontaktować zrobiłby to już dawno. Nie myślałam jasno decydując się na podróż tutaj. Wasza babcia mnie zwiodła. Nie ma sensu, żebym tu zostawała.
- Nie widziałaś reakcji Karola w sądzie. Uwierz mi, że to nie była obojętność.
- Jasne. Tylko oburzenie z powodu mojego brzucha o którym nic nie wiedział. Pewnie też pomyślał, że chcę wyłudzić od niego jakieś pieniądze. Daj mi spokój. W ogóle kto to jest ten cały Gerard i co on się tak panoszy? Normalnie, jakby cały świat miał obowiązek się mu kłaniać.
- Nie wiesz? – Szymon zaśmiał się, po czym wyjaśnił – Taki tam magnacik finansowy. Jedna z największych agencji reklamowych w Nowym Jorku, prywatna stacja telewizyjna, kilka poczytnych pism. Kiedy Monika przyjechała tu z małym Karolem do pracy jako korespondentka trafiła na niego. Zaczęło się podobno od konfliktu