Niedostępna (13) Rodzina
b nie łączyło to już historia. Nie ma sensu do tego wracać.
- Jednak pani tu teraz jest. Nie przyleciała pani chyba tak bezinteresownie. Niech pani się nie gniewa, tylko spróbuje zrozumieć. Jestem matką, a moje dziecko jest oskarżane przez jakąś oszustkę o próbę gwałtu. Ja muszę znać dokładnie pani powody i pobudki dla których pani tu jest. Jestem gotowa zrobić wszystko co w mojej mocy, aby chronić mojego syna.
- Może skończmy te ceregiele i przejdźmy do konkretów. – odezwał się niskim głosem zniecierpliwiony Gerard. – Ile pani chce?
- Słucham? – Ada po raz kolejny zrobiła okrągłe ze zdumienia oczy.
- Niech pani nie odgrywa tu teatrzyku. Przyjechała tu pani z drugiego krańca globu i twierdzi, że jest w ciąży z Karolem. W dodatku pracowała pani jako jego podwładna. Nie powiedziała pani nic w sądzie, więc oczekuje pani jakiejś rekompensaty. Tak? W jakiej kwocie?
- Gerard ja to załatwię – skarciła męża Monika, a Ada tymczasem wstała.
- Pan jest ojczymem Karola. Tak? – spytała patrząc na mężczyznę z góry – Powiem panu, że bardzo mu współczuję. Rozumiem teraz jego rozgoryczenie. Niech pan uważa, bo tutaj pan się zdziwi. Nie chcę od pana nic. Bez względu na to co mógłby mi pan zaoferować nie chcę nic.
- Taak. – wypowiedział mężczyzna przeciągle – Rozumiem, że ma pani inny plan. Ma pani zamiar wyciągnąć od niego gigantyczne odszkodowanie i alimenty, kiedy urodzi się dziecko. Sprytne.
- Mam w dupie jakiekolwiek alimenty. Dajcie mi święty spokój i tyle. Jutro wracam do Polski i nie chcę was znać. – Ada zdenerwowana odeszła od stolika zmierzając do wyjścia, a tymczasem jej rozmówcy wstali również wymieniając między sobą półszepty. Ada wróciła do pokoju, położyła się na łóżku i zaczęła płakać. Została już osądzona. Jakiekolwiek słowa nie miały znaczenia. Pozostawało jej tylko wyjechać, jak najszybciej. Zdążyła już rozpakować kilka rzeczy. Podniosła się, żeby je pozbierać, a tymczasem do drzwi rozległo się pukanie. Poszła i otworzyła. Przed sobą zobaczyła te same twarze, które widziała na dole. Zaczęła znowu kobieta.
- Ja bardzo przepraszam za mojego męża. Niech pani jednak zrozumie nasze obawy.
- Rozumiejąc wasze obawy wyjeżdżam stąd i nigdy więcej o mnie nie usłyszycie. Zniknę tak jak się tu zjawiłam. Nie musicie się mnie obawiać.
- No to może napisze pani przedtem oświadczenie, że zrzeka się jakichkolwiek roszczeń na rzecz swojego dziecka ze strony pana Karola – odezwał się adwokat. – Zaraz możemy sporządzić dokument. Taka formalność. Zgodziłaby się pani?
- Wiecie co? – Ada zaśmiała się cierpko i odeszła z przejścia, wskazując gestem wejście do pokoju – Proszę bardzo. Dajcie te papierki, które mam podpisać, skoro tylko to zapewni wam spokój.
Wszyscy weszli do pomieszczenia, Kobieta usiadła na krześle, adwokat na drugim, Gerard stał z ręką w kieszeni i marsową miną. Adwokat grzebał chwilę w swojej teczce, szukał odpowiednich formularzy, wyjął długopis, coś uzupełniał, a Adriannie chciało się jednocześnie krzyczeć i płakać. Szansa? Światełko od Boga? Zdecydowanie nie takiego przyjęcia się spodziewała. Adwokat podał jej formularz, a ona zaczęła czytać oczyma zaszklonymi od łez. Miała podpisać i wyrzucić z pokoju nieproszonych gości, ale zawahała się. Obróciła długopis w dłoni i spojrzała na wyczekujące w wielkim napięciu twarze.
- Nie. – zawiadomiła w końcu – Podpiszę, jeśli Karol podpisze zaświadczenie, że zrzeka się jakichkolwiek praw do mojego dziecka i nigdy nie będzie próbował mieszać nam w życiu. Skoro ja w imieniu swojego dziecka mam podpisać zgodę na wyrzeczenie się jakiejkolwiek pomocy, czy opieki ze strony ojca, niech Karol też podpisze stosowne p