Nie skacze się w kapciach

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

– Jaka dedukcja. Nie złożyło się po prostu, pałko. Nie przychodzę tu często – mówię. – Zobacz, nie mam przy sobie telefonu.

To było przekonujące.

– Bo ci niepotrzebny. I buty też.

Spoglądamy na moje gołe stopy.

– Lubię chodzić boso – mówię.

– Po papie i smole?

Wie, że od początku pieprzę głupoty.

Dość, pajacu. Przecież zrozumie.

– Jak skakać w kapciach? – pytam już normalnym tonem. – Za dzieciaka marzyłem, że latam jak superman, nurkuję i odbijam tuż nad ziemią. A teraz miałbym przeżyć coś takiego ostatni raz przed śmiercią, w kapciach?

Ani trochę to nie było zabawne.

– I twoje chłopaki cię znajdą z rozpieprzoną czaszką, mózgiem na wierzchu i rozerwanym bebechem.

– Lepiej tak niż wiszącego. Właśnie przypomniałem sobie o złotym strzale. Robi się słodko w ustach i odjazd. I będę w jednym kawałku.

– I sra i szcza się w gacie jak w przypadku każdej innej śmierci, nie zapominaj o tym. Skąd wiesz, że słodko?

– Nie wiem, gdzieś słyszałem. Ale ten sposób wygrywa. Zrobię sobie wcześniej lewatywę.

– Weź się lepiej zamknij, bo cię obrzygam.

Zamykam się.

Kretyńskie gadanie – przyznaję.

Milczymy chwilę, potem Krystian pyta:

– Zabijesz się z powodu baby?

O, matko. Po co męczysz?

– Mam dość, stary – mówię. – Nie mogę znieść cierpienia chłopaków. Wpłynie na całe ich życie.

– Ile oni mają lat? Nigdy nie pamiętam.

– Trzy i pięć. To, co się dzieje między mną a Izą, rozdziera im serca. I przez to mnie.

– Myślisz, że aż tak to na nich wpływa?

– Szczególnie, kiedy drzemy na siebie mordy, a oni stoją tacy mali, trzymają się za rączki albo przytulają i nic nie rozumieją, za to przeżywają gigantyczny stres.

Czuję, jak łzy napływają mi do oczu. Walczę z tym.

– Myślisz, że to jej wina?

– To moja wina. Nie potrafię nad tym zapanować.

– Nie tylko ty powinieneś nad tym panować.

– To moja rola, by znaleźć sposób. Kiedy jest afera, mówię sobie, żeby nie odpowiadać, podkulić ogon i dać po sobie jechać do czasu, aż wymyślę, jak wszystko naprawić.

– Najważniejsze to zachować spokój – mówi Krystian.

Głos mi drży, nie chcę się rozklejać. Chrząkam i mówię niższym tonem.

– Potrafię się do tego zmusić tylko do pewnego stopnia. Ale kiedy ona podnosi głos i dolewa jadu, w końcu toksyna zaczyna działać.

– Kobiety jak nikt, potrafią świadomie dokręcać śrubkę – mówi Krystian. – Nie wiem, co ja bym zrobił, pewnie też uciekał.

Cieszę się, że mnie rozumie.

– Zanim ucieknę albo wybuchnę, proszę, żebyśmy się nie kłócili przy chłopcach. Gdyby ona choć raz poprosiła, nawet przez zęby, poszedłbym na to natychmiast.

– Ciężko się nie odezwać, kiedy baby dokładają do pieca.

– Gdybym umiał panować nad swoim niewyparzonym ryjem, pewnie i ona nad swoim by zapanowała.

– Nie wiadomo.

– Jak zniknę, skończą się problemy. Chłopaki są w takim wieku, że nawet nie będą mnie pamiętać.

– Myślisz, że będzie im lepiej? Wiesz, co ona będzie o tobie mówić?

Postawi mnie w gównianym świetle i o wszystko obwini.

– Wymyśli jakąś historię i będzie ją powtarzać, aż uwierzą, że jest prawdziwa – mówię.

– No właśnie – potwierdza kolega.

– Mam to w dupie.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04