Mroczny Sylwek
ą, często robił rzeczy których żałował po mimo tego że żył lekko. Był impulsywny i działał pod wpływem chwili i impulsu, impulsu który dawały mu wspomnienia z dzieciństwa. Zawsze przypominał sobie jak nie było dla niego miejsca w domu bo ojciec pił, matki nigdy nie było w domu, no i nie miał rodzeństwa. Sam sobie musiał radzić w całym tym bagnie. W wieku 8 lat można było go nazwać prawdziwym mężczyzną, nie jeden twardziel mógł mu pozazdrościć jego życiowego wytrwania. Na tak małe dziecko był dorosły emocjonalnie, silny i mądry. Niestety wszystko to odzwierciedliło się w czasach teraźniejszych czyli w wieku 25 lat chłopaka. Emocje gniewu, niezadowolenia tłumione w nim przez te lata niestety wymknęły mu się z pod kontroli i pewnego dnia pobił kobietę tylko dla tego że nie chciała mu pomóc poszukać zgubionej przez niego rzeczy. Kiedy policja przyjechała na miejsce zdarzenia on stał w bezruchu z zakrwawionymi rękoma i tępo patrzył się na ciało kobiety. Na całe szczęście przez jego zastrzyk adrenaliny kobiecie nie stało się nic poważnego.
Od wtedy starał się ustatkować i zapomnieć o tym wszystkim. Myślał o tym nieustannie w dni, w , nocy, sny miewał bardzo dziwne, koszmarne jawy, bał się przemieszczać po mieszkaniu ze zgaszonymi światłami. Myślał o tych wszystkich złych rzeczach które mu się działy i do których on sam doprowadził bezustannie aż do dziś, do tego wieczoru.
* * *
Rozmyślając tak i idąc ulicą nagle przyszedł do niego kolejny sms, czyżby jakaś wiadomość od tajemniczej kobiety, tak właśnie wpisał ją do kontaktów. Nie pomylił się, treść smsa była informująca go o miejscu spotkania, miało to być w ciemnej uliczce gdzie mieszkali bezdomni, i nikt nie interesował się co się tam dzieję. O dziwo miejsce spotkania wcale go nie zniechęciło do pójścia tam, wtedy już zapomniał co ukazywało mu się w ciemnościach i że to nie jest sprzyjające jego wyobraźni miejsce. Cały w skowronkach zastanawiał się do czego może dojść, zastanawiał się czy pozostawi już za sobą etap życia pełny pasm nie powodzeń i porażek życiowych. Do końca nie wiadomo czego oczekiwał po spotkaniu z kobietą o której nie zna i nic o niej nie wie oprócz tego że jest tajemnicza. Kolejny raz jego fantazje przerwał jakiś szmer, pomyślał że to bezdomny ale nikogo tam nie widział.
Marznął tam czekając, spotkanie prawdę mówiąc było umówione na punkt 12, czyli godzina dla jego żywota przełomowa, lecz on był tam już za kwadrans 12. Stał i stał, myśli już mu się tak kumulowały że sam nie widział co z nich wynika i czy mają jakiś sens skoro nie dotyczą rzeczy realnych. Kolejny raz coś go zaniepokoiło czyżby tym razem jakiś bezdomny go przyuważył i chciał podejść i poprosić o jakieś drobne, zastanawiał się czy w razie czego żeby uniknąć problemu ma coś co mógł by mu dać, choć by parę złotych, ale przeraziło go coś co przemknęło przed jego oczyma od strony ulicy której przyszedł.
Odetchnął z ulgą to tylko grupa ludzi zmierzająca w stronę miejskiego rynku, przecież za chwilę nowy rok i co parę metrów przechodziły jakieś grupki rozweselonych ludzi, to młodszych, to starszych. Sam uśmiechnął się tylko i oparł się o gzyms starego budynku i po prostu czekał.
* * *
Otoczenie wydawało się być spokojne, pomijając te parę incydentów które mogły być po prostu wyobraźnią mężczyzny, silne powiewy wiatru były tłumione przez ściany starych kamienic, z zachmurzonego nieba zaczęły się w końcu pojawiać malutkie płatki śniegu, które z czasem stawały się większe i a opad coraz intensywniejszy. Zahartowane ciało faceta stawało się coraz bardziej wrażliwe na zimno i chęć wyrwania się stąd jak najszybciej chodziła mu po głowie bardzo intensywnie. Spojrzał na zegarek w telefonie, który wskazywał że za 3 minuty będzie już 2010 rok. Rynek słynął z dobrej oprawy sylwestrowej koncerty które było lekko słychać, fajerwerki na które wszyscy tak z niecierpliwością czekają i kobieta na którą on właśnie czeka najbardziej.
Kolejny szelest już nie robił na nim wrażenia, cho