Most
Zsunęła się z barierki stopami szukając podłoża, jeszcze zerknęła na Kamila, niepewna co robić. On spojrzał na nią.
- To może później przyjdziemy, co? – spytała cicho – Jak ludzie nie będą się kręcić.
- No może – potaknął i przełożył nogę przez poręcz przymierzając się do zejścia.
Wtedy, zupełnie nieoczekiwanie noga Justyny pośliznęła się na wilgotnej nawierzchni. Druga, która przymierzała się do pokonania barierki była zbyt wysoko, daleko, żeby znaleźć podłoże, ręce zbyt słabo trzymały poręcz. Bezwładnie poleciała do tyłu. Poczuła chwyt swojego nadgarstka czyjąś ręką, ale to tylko powstrzymało całą akcję na sekundę. Jeszcze czuła jak czyjaś dłoń próbuje chwytać jej odzież, zauważyła twarz Kamila obok swojej, a później polecieli oboje prosto w nurt wzburzonej, zimnej i brudnej, rzecznej wody. To był moment – chwila zderzenia z nawierzchnią, ogarniający lęk i zanurzenie we wciągającą, zimną kipiel. Przy barierce roztrzęsiony mężczyzna drżącymi rękoma próbował wybrać numer telefonu, powtarzając.
- Boże mój, Boże mój. Nie może być. Boże mój. Halo…