Mój ch³opak nie jest gejem
Autor: AkFa
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0
class="Tekstpodstawowy1">– Powiedz mi a ja ciê zrozumiem, wys³ucham, postaram siê pomóc.– Kyle próbowa³ z ca³ych si³ wymy¶liæ powód tak silnego za³amania Bryana. Ale prawd± by³o, ¿e nie mia³ pojêcia. Faktycznie nie zwraca³ zbytniej uwagi do tej pory na brata swojego najlepszego przyjaciela. Zawsze by³ przy nich. £azi³ za nimi od lat. Spêdza³ czas z nimi, ale nigdy nie przyci±ga³ do siebie uwagi. Po tych wszystkich latach nie wiele na jego temat wiedzia³. I jako¶ go to zawstydza³o.
– Nie mo¿esz mi pomóc. Nikt nie mo¿e i nie udawaj, ¿e nagle zale¿y ci na poznaniu mnie, skoro wiem, ¿e tak nie jest. Ale ju¿ jestem do tego przyzwyczajony. Ja ju¿ tak mam.– Kiedy tylko zdawa³o siê, ¿e Bryan zaczyna³ siê uspokajaæ to co¶ prowokowa³o nowy atak.
– Przestañ rozboli ciê g³owa.– Kyle delikatnie zacz±³ masowaæ skalp jego g³owy czubkami palcy.
– Masz na my¶li bardziej ni¿ do tej pory? – Bryan parskn±³ ironicznie.– Ból g³owy to nic w porównaniu do bolesnego u¶cisku, który czujê w brzuchy. Do md³o¶ci, które ¶ciskaj± mój ¿o³±dek czy d³awienia, które dusi mnie w gardle. Prawdziwym problemem jest to, jaki ból czujê tutaj.– Wskaza³ swoje serce – To jakby przepastna dziura, wyrwana i zostawiona abym siê wolno wykrwawi³. I nie, nie mrugaj z zaskoczenia tymi swoimi ¶licznymi oczkami. Wiem, ¿e to strasznie melodramatyczne. Wiem! Ale patrz, je¶li siê tym przejmujê. Bo siê nie przejmujê. Moje ¿ycie nie mo¿e byæ ju¿ bardziej do dupy.
– To ju¿ lekka przesada M³ody. Masz ¶wietne ¿ycie. Wspania³± rodzinê.– Kyle mia³ ochotê nim potrz±sn±æ. Zdawa³ jednak sobie sprawê z tego, ¿e to mo¿e nie byæ najlepszy pomys³. Bryan zacz±³ trzeæ czo³em o jego nagi tors.
– Wiedzia³em, wiedzia³em, ¿e tego nie zrozumiesz. W g³êbi duszy wiedzia³em, ¿e nie, nawet, je¶li mimo wszystko ³udzi³em siê, ¿e tak.
– Bryan przestañ, zdzierasz mi skórê tak mocno trzesz.– Kyle jêkn±³, kiedy Bryan ociera³ siê o niego coraz szybciej. Chwytaj±c ma³± okr±g³a twarz Bryana w swoje wielkie d³onie unieruchomi³ go skutecznie. Wielkie szare oczy unios³y siê na niego. Dolna warga zaczê³a podejrzanie znowu drzeæ. Och, nie, tylko nie to.– Nie trzyj tak mocno po prostu. Ale tak to w porz±dku.
Bryan spojrza³ na jego cudowny, wielbienia godny tors. Absolutnie umiê¶niony, absurdalnie proporcjonalny, karmelowo smakowity. Poznaczony teraz czerwonymi ¶ladami, które zostawi³y jego piê¶ci. Z wahaniem, wolniutko zacz±³ wodziæ palcem po ka¿dym zaczerwienieniu. Znów oczyma wype³nionymi ³zami spojrza³ na Kyla.
– Niechcia³em zrobiæ ci krzywdy.– Zawaha³ siê na sekundê – To znaczy chcia³em. Chcia³em rozedrzeæ ciê na strzêpy, skrzywdziæ i pobiæ. Obedrzeæ ze skóry… tylko…tylko.– Zaj±kn±³ siê.
– Tylko nie chcia³e¶ widzieæ efektów swojej wendetty.– Kyle stwierdzi³ z u¶miechem, nawet, kiedy na ca³ym ciele wysz³a mu gêsia skórka, a jego sutki zmieni³y siê w ma³e kamyczki.
– Có¿…– Bryan znów wcisn±³ twarz w jego pier¶ z jêkiem rozpaczy. Wsun±³ d³onie pod ramiona Kyla i znów siê przytuli³ ca³ym cia³em.
– Cieszê siê, ¿e twoja krwawa masakra nie dosz³a do skutku.– Kyle czu³ w ko¶ciach, ¿e jaki¶ czas spêdz± w tej dziwnej sytuacji czy raczej pozycji. Wnioskuj±c po tym jak Bryan pociera³ nosem ka¿de zaczerwienie na jego torsie. Równie dobrze móg³ siê zrelaksowaæ i spróbowaæ nie zdenerwowaæ czkaj±cego mê¿czyzny na swoi