Mój chłopak nie jest gejem...nadal... CZ.II Rozdz.4
– Gdybyś wiedział, jakie to jest cholernie przyjemne to być z fjuta nie złaził jak dzień długi! – Kyle odparł leniwie na zaczepkę. Wyszczerzył zęby na widok szoku, który się odbił na twarzach jego kolegów z drużyny.
Dojrzał Bryana i pomachał mu, przepychając się między stojącymi kolegami, olewając ich już całkowicie. Zapomniał o nich w momencie, kiedy dostrzegł ukochanego. Ciche pomruki i złośliwe komentarze całkowicie do nich nie docierały, kiedy Bryan ucztował na ustach Kyla. Intensywnie i namiętnie go całując.
Red podszedł do Matta i skinął głową w kierunki całującej się pary.
– Oni tak często? – zapytał obserwując drugiego mężczyznę z pod rzęs. Tamten tylko przelotnie na niego zerknął i szybko wbił spojrzenie w plecy Kyla.
– Mhm… żeby móc porozmawiać z Kylem, muszę stać miedzy nimi, inaczej Bryan jest praktycznie na stałe przymocowany do jego ust. Na tlenie chyba oszczędzają… – wymamrotał pod nosem z krzywym uśmieszkiem. Red roześmiał się i Matt spojrzał na niego w końcu. Ten skorzystał z okazji i wyciągnął dłoń na powitanie.
– Witaj, mam na imię Donatello. – Mocno ujął dłoń Matta w swoją, oplatając ją swoimi długimi palcami.
Kyle z mlaśnięciem oderwał się od ust Bryana i z niedowierzaniem spojrzał na Reda. O ile było mu wiadome, a Red sam mu to kiedyś powiedział.
Pełnym imieniem przedstawiał się tylko kobietom… które zamierzał uwieść!
Upsss…
AkFa