Życie lubi zaskakiwać część 1 - 13 sierpnia
13 sierpnia
Pierwsze trzydzieści minut przejażdżki odbywało się szeroką, leśną drogą, której do tej pory dziewczyny nie odkryły (pomijając Agatę, która jeździła tędy prawie co tydzień).
Ola z Iwoną były daleko w tyle za grupą. Było tyle pięknych obiektów do fotografowania, że nie mogły nie przystawać, by je uwiecznić. Mijali po drodze klony, kasztany, brzozy, sosny. Iwona żałowała, że nie jest jesień.byłoby tu bajecznie kolorowo. Gdy tak sobie powoli szły z licznymi przystankami, ciekawskie wiewiórki przeskakiwały z drzewa na drzewo i obserwowały. Iwona zachwycona ich towarzystwem, powstrzymywała się, by nie piszczeć z radości. Starała się uchwycić każdą z nich. Naliczyła ich sześć. Ola tymczasem fotografowała uradowaną Iwonę.
Wokoło było słychać ptasi raj. Nie potrzeba było dźwięków wytwarzanych elektronicznie. Dziewczyny chciały sfotografowac jakiegoś dzięcioła czy kukułkę, ale nie mogły. Musiałyby się wtopić w drzewa i w ogóle nie ruszać, a przy obecnych warunkach było to niemożliwe. Muszą dogonić grupę.
-Ścigamy się?- zaproponowała Iwona.
-Co ty! Jeszcze zlecę i tyle będziesz miała z tych wyścigów.
-Ale w takim tempie to my ich nigdy nie dogonimy!
-Moja wina, że na każdej wycieczce zapominają o fotografach?
Iwona popatrzyła za grupą, która była oddalona chyba o kilometr.
-Chowamy sprzęty i przyśpieszmy chociaż trochę. Tak, żeby nie iść stępem a zarazem nie za szybko galopować- powiedziała Iwona starannie dobierając słowa, by nie zdołować Oli. Ola nadal się obawiała. Iść stępa mogła, bo z tym się już oswoiła. Ale nie galopować. Agata próbowała ją coś nie coś nauczyć, ale jak to Ola- potrzebowała mega dużo czasu. Iwona nie miała z tym problemu. Po doświadczeniu z pierwszego dnia mogła z koniem robić wszystko.
Dziewczyny w końcu po dziesięciu minutach dogoniły resztę. Dopomogła im w tym Agata, która od czasu do czasu zerkała, gdzie podziewają się przyjaciółki. Gdy zorientowała się, że dziewczyny próbują ich dogonić, zaproponowała krótki postój.
-Co tam, dziewczynki? Jak już stoimy, to może pokażecie zdjęcia- Ben próbował, żeby wyszło dowcipnie.
-Haha-Iwona powiedziała z naciskiem na każde „ha”- Nie wyszło ci.
Ben wzruszył ramionami. Podszedł do Oli na swoim białym Sonim.
-To co, pokażesz?
-Teraz? Po co?
-Żeby zobaczyć czy fajnie wyszedłem.
-Mogę cię zapewnić, że nie wyszedłeś fajnie- powiedziała Ola.
-W ogóle cię na nich nie ma- Iwona zrobiła współczującą minę.
-Jakbyś nie polazł za całą grupą, to byś może był, ale że wolałeś inne towarzystwo...- Ola pokręciła głową.
-To teraz pójdę z wami- zdecydował.
-Za późno- stwierdziła Iwona.
-Dlaczego?
-Bo schowałyśmy sprzęt i już go nie mamy zamiaru wyciągać- oznajmiła Ola.
-Tak, żeby już nie być w tyle- potwierdziła Iwona.
-Ale jak chcesz mieć profesjonalną sesję zdjęciową w plenerze, to zadzwoń. Na mojej stronie internetowej znajdziesz kontakt. Dogadamy się co do ceny- Ola się zareklamowała.
-Spoko- kiwnął głową zawiedziony Ben. Bardzo liczył na darmowe zdjęcia, żeby wrzucić na fanpage’a.
Grupa wyruszyła w dalszą drogę. Iwona zauważyła, że Ben chce się wysunąć do przodu.
-Już nie chcesz nam dotrzymywać towarzystwa?- zapytała niewinnie.
-Przypomniało mi się, że muszę coś omówić z moim zespołem. Panie wybaczą- ukłonił się i wysunął na przód grupy ze swoim ogierem.