Moc bursztynu cz-8
Z ledwością otworzyła jedno oko, potem drugie. Z niesmakiem popatrzyła na alarmującą komórkę, jednak nie chciało jej się ruszyć ręką, żeby ją wyłączyć. Jeszcze chwilę, małe pięć minutek i wstanę - mruknęła zaspanym głosem. Kiedy ponownie odezwał się alarm, nie miała wyjścia, musiała się podnieść.
Z wielkim trudem, zwlokła się z łóżka, chwilę pomachała rękoma góra dół i zaczęła się szykować do pracy. Ochlapała twarz zimną wodą, poprawiła jako tako fryzurę, nie pijąc kawy i nie ścieląc łóżka: udała się do swojego samochodu. Oczywiście była znowu spóźniona.
- Jakie masz podejście do pracy, Haniu? – spytała czekającą przed biurem koleżankę. Hania uśmiechnęła się lekko, spojrzała na trzymającą w dłoni komórkę i zrobiła zdziwiony gest oczami. - Wiem, spóźniłam się trochę. Ale mam bezsenne noce z którymi nie mogę sobie poradzić. Chce mi się dopiero spać, kiedy pora do wstawania – rzekła otwierając drzwi.
- Przecież nic nie mówię – odpowiedziała koleżanka. Ale tak naprawdę, co miała powiedzieć, przecież u Małgorzaty to normalne. – Pytałaś jakie mam podejście do pracy? Mogę śmiało ci powiedzieć, jestem w swoim żywiole. Prawdę mówiąc nie nadaję się na kurę domową. Najważniejsze, że wypoczęłam, urlop mam poza sobą i uporaliśmy się wreszcie z tym cholernym remontem.
- Cały urlop, wykorzystałaś?
- Pozostało mi jeszcze około pięciu dni, które wykorzystam na narty. Zastanawiamy się z mężem nad Zakopanem, ale będzie zależało czy dopisze aura zimy.
- Więc nastaw się pozytywnie, bo górale przepowiadają mroźną zimę.
- A ty Małgorzato, wyjeżdżasz gdzieś? Jak sobie przypominam, to myślałaś nad Chorwacją?
-Tak, myślałam nie tylko nad Chorwacją. Ale jak widzisz, wszystko wzięło w łeb.
- To znaczy, że urlop spędzisz w domu?
- Na to się zanosi, ale na pewno nie będę się nudzić. Najpierw muszę się uporać ze sprawami, które się nagromadziły, a jest ich sporo. Norbert wniósł sprawę rozwodową, żąda podziału majątku, ja nie mam najmniejszego pojęcia, jak się do tego zabrać.