Moc bursztynu cz-5
- Obrazy nie. Część z nich, ty pozabierasz, a po mojej śmierci, wszystkie będą należały do ciebie. Spojrzała na syna, siedział uśmiechnięty, wpatrzony w portret nagiej kobiety. – Wiem, że ci się podoba. Ale nic z tego. Portret dziewicy z różą, zostaje ze mną.
- Szkoda, bo zawsze miałem na niego oko. Kim jest ta kobieta, mamo?
- Nie mam pojęcia. Jednak jest możliwe, że to któraś z naszych antenatek. Ten mężczyzna z fajką, również mi coś mówi. Muszę przy okazji, wypytać ciotkę Antolkę, może ona coś wie na ten temat.
- To nierealne, bo ciotka Antola niechętnie rozmawia na tematy antenatów. Kiedyś jej się wymknęło o jakimś naszyjniku, który zaginął nie wiadomo, w jakich okolicznościach i kiedy.
- Też o tym słyszałam. Ale nie wiadomo, ile jest w tym prawdy. Historię naszyjnika znała tylko mojego dziadka babka, może nawet prababka, która żyła ponad sto lat.
-Trzeba przyznać, że dożyła sędziwego wieku – przytaknął - Jednak pozostawmy naszych przodków, niech odpoczywają na tamtym świecie, a wróćmy raczej do naszych spraw codziennych.
- Do jakich spraw? Przecież nic przed tobą nie ukrywam, tylko wszystko mówię tak, jak jest.
- To akurat wiem. Ale mam na myśli antyki. Jeśli ich się pozbędziesz, jak planujesz. Czy sadzisz, że ciotka Antola będzie tym zachwycona?
- Nieważne, co powie ciotka Antola. Spojrzała na syna, nie bardzo wiedziała, jaką dać odpowiedź. Nabrała w płuca powietrza i ciężko westchnęła. – Chcę kupić mieszkanie, Tomku.
- Dobra myśl – przytaknął głową. - Ja postanowiłem na stałe wyprowadzić się do Berlina, dlatego planujemy z Martą ślub. Widząc zaskoczenie w oczach matki – uśmiechnął się do niej. - Chyba nie masz nic przeciwko temu, mamo?
- Nie Tomku. Skoro uważasz, że podjąłeś słuszną decyzję: uszanuję ją.
- Wiem – przytaknął i cmoknął matkę policzek. – Powiedz mi mamo, czy tatę czasami widujesz?