Moc bursztynu cz-5
- To naprawdę nie ma znaczenia. Sam wiesz, jaki jest twój ojciec. Nigdy nie wiedział, czego żądać od życia. Ciągle biadolił, jaki on jest nieszczęśliwy i pokrzywdzony przez los. Pomysłów miał dziesięć na minutę, ale żadnego nie potrafił zrealizować. Jednak nie chcę dłużej rozmawiać o twoim ojcu, bo on ma już inne życie. Powiedz mi raczej, dlaczego tak niespodziewanie zjawiłeś się w domu?
- Przyjechałem z Martą, musimy przecież porozmawiać.
- Chyba nie spodziewacie się dziecka?- spytała robiąc wielkie oczy.
- Nie mamo – roześmiał się wesoło.
- Jeśli dobrze rozumiem, to twoja dziewczyna czeka na zaproszenie?
- Skądże? Zatrzymała się u koleżanki, zaraz do niej pojadę.
- Wiesz Tomku, zachowujesz się jak prawiczek. Przecież wiem, że ze sobą sypiacie. Jeśli jej matce to nie przeszkadza, to mnie tym bardziej.
Tomek uśmiechnął się pod nosem i przerzedził palcami włosy.
- W takim razie, jadę po nią: będziemy za półgodziny. – A to wino, wypiję później – dodał wskazując palcem napełniony kieliszek.
- Dobrze kochanie. Jeszcze mam jedną prośbę do ciebie. Nie mów Marcie zbyt wiele o swoim ojcu. Pamiętaj, te sprawy dotyczą tylko mnie i jego. Nawet ty postaraj się za dużo nie wtrącać, gdyż ja sobie sama poradzę. A teraz jedź po nią i nie wracajcie zbyt późno, ja międzyczasie uszykuję kolację – ponagliła.
- A możemy w muzeum? – zapytał chwytając za klamkę.
- Skoro sobie tego życzysz, może być w muzeum – przytaknęła.