wśród ludzi II
Były czasy kiedy wierzyłam ,że prawda to prawda i zawsze będzie prawdą.Potem zrozumiałam ,że każdy ma swoja prawdę , a teraz rozumiem , że prawda nie jest nikomu potrzebna .
A zaczęło się tak zwyczajnie.kobieta jakich wiele,życie jakich wiele ,nie nudne ale też niezbyt ekscytujące , powiedziałby ktoś , takie normalne, przeciętne .rodzina jak z obrazka 2+2 ,chłopiec i dziewczynka tylko w odwrotnej kolejności przychodzili na ten świat .Praca jak każda inna ,no może nie tak do końca jak każda inna , bo jednak moja , wykonywana nie dlatego ,że tak to jest w dorosłym życiu,że trzeba pracować , wykonywana po to by coś czuć ,może satysfakcję ,może dumę ,a może tylko chęć pójścia do niej znowu ?
Cóż to znaczy teraz w XXI wieku rodzina ,praca ?mamy wolność i demokrację , chociaż ja ciągle mam wrażenie ,że większość z nas nie zdawała sobie sprawy,tęskniąc za tą zachodnią wolnością i demokracją , co to tak właściwie jest.Żyliśmy patrząc na naszych rodziców i dziadków , słuchaliśmy opowieści o ciężkich czasach,przelewaniu krwi ,bohaterstwie bądź skurwysyństwie,wielkiej miłości do ojczyzny lub jej zupełnym braku,pięknych ludziach pełnych ideałów z prostymi receptami na życie lub tych złych co wykorzystywali innych tych słabszych i bez koligacji ,czarno białym światem dobra i zła , kochających lub nienawidzących,prawych bądż lewych . Teraz to wszystko wygląda jak proste jasne podziały , wszyscy wiedzieli , co by to nie miało oznaczać , ale wszyscy wiedzieli.
A czy teraz wiem ? czy wiemy ?
Otwieram drzwi.jestem w dużym pomieszczeniu, które mieści duży stół z krzesłami wokół , po prawej stronie biurko w literę L z monitorem , przystawionym fotelem obrotowym ,paroma papierami na blacie , butelka wody i kubek.pod ścianą szafa , metalowa , prosta , szara , przypomina PRL .Dwie ściany to szyby , widok z jednej strony nieciekawy ale za to z drugiej !
Patrzę , patrzę i wciąga mnie to coraz bardziej , to prawie jak widok na mrowisko bądż ul. Wszystko się porusza w określonym , sobie właściwym tempie , każdy regał wypchany czymś ,stoi czekając aż ktoś sięgnie ręką po coś : kartonik, torbę,paczkę , butelkę .. i tak można i można sięgać i patrzeć,sięgać , patrzeć.
Za mną trzaskają drzwi ,odwracam się .
Trafiam wzrokiem w szeroką męska klatę, opięta biała koszula,zwis męski tzw. Krawat bordo,wystający niemały mięsień piwny poniżej jasne spodnie ,oho,trochę krótkie.duże , ogromne stopy ,wędruje wzrokiem w górę by jednak odnaleźć oczy , to najlepsze miejsce na patrzenie w czasie rozmowy ,jak ja nie lubię gadać do innych części ciała ! No może nie zawsze , czasami mogę pogadać do innej ale tym razem stanowczo nie .Wysokie czoło ,mądry facet,może jednak trochę przedwcześnie oceniam ,wysokość czoła to tylko łysina a oczy ,gdzie te oczy ? są , rozczarowuje się , nijakie , a szkoda ,dużo by dały tej osobowości a jeszcze więcej prawdziwe ,męskie spojrzenie tego też nie ma .Trudno.pogadać i tak musimy.
Rozmowa ,jak to mówią, idzie jak po grudzie, urywa się , plącze ,o czym my właściwie gadamy?
Mamy różne spojrzenia, naiwnie , jak zwykle , wierzę ,ze wszystko da się wyjaśnić ,powiedzieć ,
o zgrozo , w co ja wierzę?
Facet wyrażnie z podejściem lokalnego kacyka , a do tego ,on to dopiero wierzy!
Postawa pierwszego amanta kina ,zaczynam się dostosowywać, wierzy , a niech wierzy w co chce,to jego radość i jego ból.chociaż chyba go lubię , to nie jego wina ,że jest tutaj i teraz ,ambicja mu sięga od butów , poprzez całe dwa metry z okładem ,wychodzi ponad łysinę i biegnie daleko ,daleko,daleko.