Moc bursztynu cz-5
- Rozśmieszyłaś mnie do łez, swoją absurdalną paplaniną. Ty wykupisz mieszkanie? Za swoją skromną pensyjkę? Żal mi ciebie, dobiegasz pięćdziesiątki, a jesteś coraz głupsza.
- Mylisz się Norbercie. Głupia to ja byłam, skoro spędziłam z tobą dwadzieścia pięć lat. Jednak po twoim odejściu, zmądrzałam i nie jestem już tą samą Małgorzatą, którą znałeś. A poza tym, nie dobiegam pięćdziesiątki, bo ukończyłam czterdzieści pięć lat. Ale ty na pewno dobiegasz sześćdziesiątki, bo jakby nie było, jesteś ode mnie czternaście lat starszy.
- Nie o latach przyszedłem z tobą rozmawiać, tylko o mieszkaniu! – odezwał się podniesionym głosem. – Więc jeszcze raz cię pytam! Za co masz zamiar wykupić mieszkanie?!
Nie rób z siebie idioty, tylko otwórz szeroko oczy. Wtedy zobaczysz, że stać mnie nie tylko na wykup mieszkania, ale również na jego umeblowanie.
Norbert nie ukrywał zaskoczenia.
- Co ty knujesz? – spytał niepewnie.
- Nic wielkiego. Przecież to ty zacząłeś ten absurdalny temat. Na przyszłość radzę tobie, jeśli przyjdziesz do mnie z jakąś propozycją, to się dobrze zastanów, co powiedzieć. I nie zapominaj, jestem matką twojego syna i zasługuję na pewien szacunek. Jeszcze masz coś do powiedzenia? Jeśli nie, to możesz odejść.
- Tak Małgorzato, mam bardzo dużo do powiedzenia. Ale się zastanowię i powiem ci w piątek.
Małgorzata aż się zachłysnęła własną śliną.
- Więc teraz będziesz mnie nachodził dwa razy w tygodniu - spytała zdziwiona robiąc przy tym zeza.
- Zgadza się. Przecież to ty wyznaczyłaś dni i godziny odwiedzin. Myślę, że w piątek poczęstujesz mnie kawą – zapytał wesoło.
- Oczywiście, jeśli ją sobie przyniesiesz – odpowiedziała wzruszając ramionami.