Moc bursztynu cz-5
- Wobec tego, co proponujesz? – spytała wkładając do ust, ostatni kęs chleba.
- Co proponuję, pytasz? Więc wysłuchaj mojej propozycji.
- Znając ciebie, to będzie głupia propozycja. Ale czy chcę, czy nie chcę, muszę cię wysłuchać. Żebyś na sądzie nie powiedział, że nie chciałam z tobą rozmawiać. Nabrała powietrza i głośno je wypuściła. – W takim razie, zamieniam się słuch – dodała znudzonym głosem.
- Uważam, że powinniśmy mieszkanie przedzielić na połowę. Jeżeli się zgodzisz, mieszkać od podwórza, zająć mniejszą część i korzystać z tylnego wyjścia, dużo na tym zyskasz.
- Możesz wyrażać się jaśniej? Bo nie rozumiem, co takiego mogę zyskać?
- Będę płacił dzierżawę całego mieszkania.
- A jak nie pójdę, na takie układy?
- Wtedy wykupię mieszkanie i nie będziesz miała do niego wstępu.
- Jesteś tego pewny? – spytała z ironicznym uśmiechem.
Norbert znał ten uśmiech, jednak nie spodziewał się zamierzeń Małgorzaty.
- Tak, jestem tego pewny. Chyba nie zapomniałaś, gdy współwłaściciel kamienicy, kilkakrotnie zwracał się do nas, byśmy wykupili mieszkanie.
- I dzięki Bogu, że się zastanawiałeś. Teraz by nas czekał podział majątku, a sprawa rozwodowa ciągnęłaby się latami. Chcę jednak żebyś wiedział, prawo do wykupu mieszkania mam ja - rzekła stanowczo i postukała się palcem w pierś.
Norbert wybuchnął głośnym śmiechem i odwrócił się w stronę Małgorzaty.