Moc bursztynu cz-11

Autor: annakowalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Ostatnie czternaście dni, były dla Małgorzaty, najgorszymi w jej życiu. W tej chwili, siedziała skulona w bujanym fotelu dziadka i trzęsła się, jak listek osiny. Sama nie wiedziała, czy z nerwów, czy z zimna. Wstała i otuliła się cieplutkim kocem, ale niewiele to dało; nadal miała drgawki. Rozejrzała się po pokoju, który jeszcze parę dni temu cieszył oczy każdego, kto tylko stanął w progu. Dzisiaj świeci pustką. Nie ma w nim bogato rzeźbionych mebli; pozostało tylko kilka obrazów, w kącie stojący babciny zegar i rozlegające się po pokoju echo. W jednej chwili świat się zawalił i wszystko diabli wzięli. Co będzie dalej? - zadawała sobie pytanie, na które nie znała odpowiedzi. Podniosła się z miejsca, przerzedziła palcami włosy i spojrzała w lustro. Nie wyglądała za ciekawie. Była blada, oczy zaczerwienione, a na piekących policzkach ślady łez. Podeszła do telefonu, wystukała numer do biura. Gdy odezwała się koleżanka, poinformowała, że jest nadal chora i bez dalszego zwolnienia lekarskiego z pewnością się nie obędzie. Kiedy Marlena spytała wprost, co się u niej dzieje? Skłamała na poczekaniu: - Wszystko wskazuje, że dopadł mnie jakiś wirus, od którego nie mogę się uwolnić. Marlena nie dociekała, jak jest naprawdę, ale wspólnie z Hanią, snuły różne przypuszczenia. Przecież ostatnio, gdy z nią rozmawiały, Małgorzata wyglądała jakby z krzyża zdjęta. Chociaż się uśmiechała, jej zielone oczy zdradzały smutek.

Małgorzata ostatni raz spojrzała w lustro. Poprawiła fryzurę, przypudrowała zaczerwienione policzki. Narzuciła żakiet, trzasnęła drzwiami i ruszyła schodami w dół. Musiała udać się na jakieś zakupy i kupić, co nieco. Zdawała sobie sprawę, że lodówka i zamrażalnik świecą pustką. Oprócz mleka i białego twarożku, nie znajdzie się niczego. Za dwa dni ma przyjechać Tomek. Z jednej strony cieszył ją przyjazd syna, a z drugiej strony bała się tego spotkania. Ale jedno wiedziała, że nie powinna niczego ukrywać, tylko uczciwie z nim porozmawiać. Musi także powiedzieć o Dawidzie. Głupio by wyglądało, gdyby się dowiedział od kogoś zupełnie obcego. Kiedy wróciła z pełnymi siatkami zakupów, czekała ją niespodzianka. Ku jej zaskoczeniu, ujrzała Tomka przeglądającego program telewizyjny.

- Nie spodziewałam się ciebie, myślałam, że przyjedziesz w niedzielę – powiedziała bardzo spokojnie.

- Gdybyś nie wyłączyła komórki, na pewno byś wiedziała. Poza tym, wolałem się zjawić z zaskoczenia, by osobiście sprawdzić, co się tutaj święci – powiedział oschle.

- Fakt, jest taki. Mam starą komórkę i czasami się wyłącza. Ale tak samo, mogłeś zadzwonić na telefon stacjonarny, chyba nie zapomniałeś jeszcze numeru? Natomiast, jeśli chcesz wiedzieć, co się święci – zapytaj swojego tatusia. Odwróciła się w stronę Marty, która spacerowała po mieszkaniu w stroju Ewy. – Powiedz jej, żeby się ubrała i niech nie zapomina, że nie jest u siebie – zwróciła się do syna. Weszła do kuchni i zaczęła zapełniać lodówkę. Było jej przykro, a zachowanie syna nie wróżyło niczego dobrego. – Może Norbert miał rację, że na dzieci nie można za bardzo liczyć? – pomyślała.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
annakowalczak
Użytkownik - annakowalczak

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2018-12-26 19:20:59