Moc bursztynu cz-10
- Zegar, to nie znaczy, że wszystko.
Zrobił niezadowoloną minę
- Ty wiesz swoje, ja swoje – odburknął. - Ale wracając do zegara. Czy jesteś pewna, że chcesz się go pozbyć?
- Tak. Obawiam się, że jeśli wysiądzie, nie będzie mnie stać na jego naprawę. Już kiedyś się coś popsuło i Norbert słono zapłacił za naprawę. Poza tym, nie jestem zbyt emocjonalnie związana z zegarem. Gdy byłam mała, ciągle straszyli mnie duchami i mówili, że siedzą w zegarze. Boże, jak ja się wtedy bałam. Nie wiem, czy mi uwierzysz. Ale nawet teraz, ani jednej nocy nie spędziłabym w tym pokoju.
Przytulił ją do siebie i pocałował w czoło.
- Powiedz Małgosiu. Kto wpadł na taki genialny pomysł, by te piękne meble, stały poza zasięgiem ludzkiego oka?
- Norbert zadecydował, żeby pokój był zamykany na klucz. Tłumaczył, że meble mogą narazić nas na włamanie.
- Bałwan! Kto byłby w stanie ruszyć z miejsca meble? A ty się nie buntowałaś?
- Raczej nie. Sądziłam bowiem, że będzie mniej sprzątania. A jak się posuwa twój remont, Dawidzie? – spytała znienacka.
Skrzywił się z niesmakiem.
- W żółwim tempie. Ale nie mam wpływu, żeby go przyspieszyć. Muszę cię jednak uprzedzić, żebyś nie była zaskoczoną. Kiedy tylko zakończy się remont i uporam się ze sprzątaniem, wprowadzę cię, jako panią Łasuch.
- Gadasz wierutne bzdury – wycedziła przez zęby.
- To nie są żadne bzdury. Skoro bez przerwy tobie powtarzam, więc powinnaś wreszcie zrozumieć, co zamierzam. Jeżeli chodzi o zegar, wcale nie musisz go sprzedawać, by mieć na adwokata: zapłacę za niego.
- Jeśli dobrze zrozumiałam, ty zapłacisz za mojego adwokata?