Moc bursztynu cz-10
- Wracając do obrazu, czy to jest ktoś z twojej rodziny? – spytał nie przestając się uśmiechać.
- Sama bym chciała wiedzieć. Spójrz ma portret mężczyzny z fajką. Siedzi na tym samym rzeźbionym krześle, co ty i ja. Z tego wynika, że też jest związany z tymi meblami.
Dawid jednak nie spuszczał wzroku z portretu nagiej kobiety.
- Ta dama z portretu, ma na szyi piękną, drogocenną kolię. Nie wygląda, żeby pochodziła z ubogiej rodziny – rzekł przenosząc wzrok na Małgorzatę.
- Może była kurtyzaną, a tą kolię ofiarował jej bogaty kochanek?
- Nie znam się na kurtyzanach, ale ona mi na nią nie wygląda. Wnioskuję jednak, że ta kobieta, kochała klejnoty.
- Nie mylisz się Dawidzie, świadczy o tym szkatułka, która się zachowała: ma się rozumieć pusta. Dziadek kiedyś wspominał, że klejnoty zaginęły w nieznanych okolicznościach. Nikt nie potrafił wytłumaczyć, gdzie i kiedy została opróżniona szkatułka. Tą kolię zapamiętał, jako mały chłopiec, gdy jego babka założyła ją w swoje setne urodziny. Później już nigdy, nikt jej nie zobaczył.
- Powiedz mi Małgosiu. Jakim cudem, te piękne, bogato rzeźbione antyki, przechowały się w okresie drugiej wojny światowej?
- Opiekował się nimi stary niemiecki lekarz, który był zaprzyjaźniony z dziadkiem. Po wojnie zamieszał tu, rosyjski pułkownik i meble nadal były bezpieczne. Obrazy przechowane były w sianie walącej się stodoły, porcelana i srebro w piwnicy. Wszystko jest oznaczone inicjałami M. M. Dwa świeczniki sprzedał Norbert, nawet nie wiem, za ile? Rzekomo miał jakieś problemy z firmą i te świeczniki postawiły go na nogi. Sprzedał również obrazy, też nie pamiętam, które to były.
- To znaczy, gdybyś nadal z nim zamieszkała, to tak po trochu by wszystko powynosił?
- Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam, ale sama mówiłaś o zegarze.