MIŚ.
Każda bajka powinna się zaczynać od „dawno, dawno temu, za górami, za lasami”... ale ta bajka jest zupełnie inna, stało się niedawno i niedaleko stąd...
Moja mała Wiktoria chyba już dorosła, wcale się mną nie interesuje, no tak... Teraz woli chłopców od zwykłego, starego miśka z urwanym uchem. Jeszcze do niedawna spałem u niej na łóżku, lecz po ostatniej kłótni z mamą Wiktoria zrzuciła mnie na ziemię i chyba mnie nie kocha. Stała się niespokojna i drażliwa, niedawno leżąc tak pod łóżkiem usłyszałem jak rodzice rozmawiają o niej. Dowiedziałem się, że opuszcza szkołę i ma jakieś podejrzane towarzystwo, cokolwiek to znaczy. Znam ją od urodzenia i nigdy nie sprawiała żadnych kłopotów.
Minęły już prawie 3 miesiące odkąd już mnie nie potrzebuje, czuje się bardzo samotny, tu pod łóżkiem jest ciemno i strasznie. Razem ze mną mieszka lalka Barbie bez włosów i ręki, oraz koty kurzu. Pomyślałem, że jestem jak ta zabawka. Została zapomniana. Nigdy wcześniej jej nie widziałem.
Wiktoria bardzo się zmieniła od czasu gdy widziałem ją po raz ostatni. Teraz już nie jest małą i niewinną dziewczynką za którą ją uważałem, jest teraz „wyluzowaną nastolatką”. Zaczęła się inaczej ubierać i malować. Nosi czarne wiszące ubrania i coraz rzadziej bywa w domu. Zrobiła się humorzasta... Niedostępna. Kiedyś była bardzo wesoła i kolorowa.
Gdy tak leżałem pod łóżkiem, rozmyślając, usłyszałem jak Wiktoria wchodzi do pokoju. Szukała czegoś po szufladach i po chwili poczułem słodkawy zapach dymu. Delikatnie wysunąłem pyszczek z pod łóżka i zobaczyłem moją małą Wiktorię... Paliła papierosa. Po chwili pet upadł mi koło noska. Wiktoria znowu zaczęła zachowywać się jak dziecko i tańczyła po pokoju.
Zobaczyłem błysk jej fiołkowych oczu i po chwili znów byłem w jej ciepłych ramionach. Wróciłaś, pomyślałem ciesząc się. Moja kochana Wiktoria nie przestała mnie kochać! A to...To był tylko chwilowy kryzys... Wiedziałem, że długo beze mnie nie wytrzyma, w końcu to ja, a nie jakiś śmierdzący papieros jestem jej najlepszym przyjacielem! Ulubioną zabawką, kimś komu mogła wszystko powiedzieć, wiedząc, że nigdy jej nie zawiodę. To ja byłem z nią gdy pierwszy raz wypadł jej ząbek, gdy mama zostawiła ją samą wśród tych tak nie podobnych do niej małych ludzi, z których większość płakała głośno lub krzyczała... Zabrała mnie także do pierwszej klasy. Razem uczyliśmy się pisać. Może znowu zacznie mi czytać bajki...
Otworzyła swój plecak i wysypała jego zawartość na łóżko. Dwie zniszczone książki i reszta całkiem nie potrzebnych rzeczy, których zastosowania nawet nie mogłem się domyślać. Jej delikatne usta musnęły mój czarny nosek. Położyła mnie delikatnie w plecaku i pogłaskała po pluszowej głowie.
Ogarnęła mnie ciemność gdy zasunęła suwak. Czułem jak podnosi plecak z podłogi i zakłada go na plecy. Do mojego uszka dobiegł cichy odgłos zamykanych drzwi. Cicho i powoli zaczęła schodzić po schodach. Dlaczego się skrada? Kiedyś zbiegała po nich radośnie, skacząc po kilka stopni naraz. Próbowała mnie także nauczyć tej trudnej sztuki, co oczywiście skończyło się niepowodzeniem. Sturlałem się po schodach na sam dół. Biedna Wiktoria tak się zmartwiła, że pobiegła do apteczki i zabandażowała mnie od nóżek po same ucho.. Ucho... Moje biedne, jedyne ucho. Drugie straciłem, gdy przyszła do niej „przyjaciółka”, samolubna, niekulturalna, zarozumiała smarkula, która nie potrafi uszanować cudzej własności. Zdenerwowała się, że Wiktoria woli mnie od jej jakiejś „super” lalki w różowym ubranku. Urwała mi ucho i spłukała go w toalecie. Mama Wiktorii zaszyła dziurę, a Jula już nigdy się tu więcej nie pokazała.
Przytknąłem ucho do dziury w jej starym plecaku i zauważyłem salon, w którym jej rodzice wpatrywali się w wielkie, czarne pudło. Przeszła na palcach przed drzwiami nie pisnąwszy ani słówka. Dywan stłumił odgłosy jej ciężkich butów, więc mama i tata nawet nie spojrzeli w jej stronę. Zatrzymaliśmy się przy garderobie. Pewnie bierze kurtkę. Poczułem motylki w brzuchu, o ile to w ogóle możliwe, ponieważ mój brzuszek wypełniony jest watą.