MIŚ.
Do tego jednak była bardzo długa droga. Wiktoria sama sobie z tym nie poradzi, ale ma mnie, swoją mamę i wielu życzliwych ludzi, którzy nie pozwolą by znowu jej się coś stało.
Oderwała się od mamy rozglądając po pokoju.
-Patyk...-zachrypiała.-Chcę mojego misia...
Ktoś rozpiął plecak i znów ogarnęło mnie światło. Wyciągnął mnie i podał Wiktorii.
-Przepraszam Patyczku...-załkała, a z jej fioletowych oczu popłynęły łzy.-Już nigdy nie będę, obiecuję Ci to.
Bardzo chciałem jej teraz odpowiedzieć, że wszystko będzie dobrze, a ja będę przy niej.
Przez kilka miesięcy nie mieszkaliśmy w domu. Byliśmy w szpitalu. Nadal często płakała. Wiedziałem, że nie jest tu szczęśliwa. Wiedziałem jednak, że tylko tak mogę odzyskać moją małą Wiktorię. Marzyłem żebyśmy mogli już wyjść, pójść na łąkę jak dawniej i znów być szczęśliwi. Ale na to musieliśmy jeszcze poczekać...