miłość ..
.Nadeszła zima. Na ulicach było biało i sypał śnieg. Słyszałam od kilku osób, że ją widziano samą. Spojrzałam przez okno. Szła...blada, wychudzona. Chciałam do niej wyjść, pogadać. Nie udało się. Mówiono, że widziano ją też z nim. Kłócili się, krzyczeli, ona płakała.
Było mroźno. -20 stopni C. Zadzwonił telefon. Jakiś nieznajomy głos powiedział: przyjdź w jej ulubione miejsce...Wybiegłam..
Leżała w sniegu, a obok niej on, pochylony. Płakał. Powiedział, że umarła. Miała uśmiech na twarzy. Ten szczery. Obok wyrzeźbione w śniegu słowa: JESTEM W NIEBIE BÓG MI POMORZE A JA MU WYBACZAM BO GO KOCHAM...a wśród drzew odbiło się niewypowiedziane ''kocham cię'', które wbiło mu sztylet w serce. Także umarł!
Szukała światła, miłości, ciepła. Powiedziała 'żegnaj' i nigdy nie wróciła. Zamarzła z miłości, ale szła przez tunel śmierci i było jej ciepło. Czemu miłość tak rani?
To był nieautentyczny przykład..