Miłość, kobieta i praca
Czy zastanawiali się Państwo nad destrukcyjnymi działaniami systemu w sferze etycznej i moralnej?
Rozmyślenia te warto przeprowadzić na podstawie przemyśleń dotyczących odciągania człowieka od domu, rodziny, dzieci, pasji… (przykład żłobków i śmiesznego, głodowego i niepoważnego becikowego) a przede wszystkich od wartości naczelnej, jaką jest miłość.
Aby posiadać, stworzyć „dom”, rodzinę, wierzyć w istnienie kochającej żony lub męża i dobrze wychowanych dzieci należy mieć przede wszystkim czas, aby uzmysłowić rodzinie,że się ją kocha i wspiera we wszystkich pomysłach, marzeniach, kryzysach i celach.
Tylko tak budowana więź może tworzyć podstawy szczęścia opartego na pasjach, miłości i zainteresowaniach a nie na nałogach wnoszonych przez sfrustrowanych i wiecznie zapracowanych rodziców, którzy zamieniają miłość na materialne podarunki leczące ból sumienia i serca...
To brak czasu powoduje oziębłość emocjonalną, alienację w rodzinie, deprawację społeczną, której ulega dziecko pozostawione samo sobie, zmanipulowanej szkole, (która deprawuje a nie wychowuje – wina polityki nie nauczycieli!) lub grupie rówieśniczej…
Deprawacja pogłębia się poprzez obserwacje zachowań rodziców i społeczeństwa…
Stres poparty nałogami, agresją, obojętnością i bezradnością wobec życia i losu… wszystko to zostaje przez dziecko i skatalogowane jako normalność, która w okresie późniejszym zostanie przeniesiona na grunt własnej rodziny i wychowania przyszłych pokoleń…
Światowa polityka propagandy sukcesu i wiary w absurdalne ideały materialnej deprawacji zapomina o ustaleniu norm etyczno moralnych i aspektach duchowych pracy, która jest tylko procesem tworzenia a nie magicznym obrządkiem niewolniczym...
Warto się zastanowić - czy warto być szantażowanym tylko po to, aby utrzymać pracę, z której nic poza upodleniem i brakiem czasu nie mamy?!
System określa normy i standardy pozbawione logiki: pracuj i zarabiaj tyle, aby nie starczyło na życie i tyle czasu abyś nie miał czasu na myślenie o tym…
Kierat wiecznej, ale nieopłacalnej pracy stał się więzieniem współczesnego człowieka zakotwiczonego od najmłodszych lat w grupie niszczącej ideał indywidualności jednostki.
Proces ten wytwarza się poprzez pchanie człowieka w łapy grupy, w której poprzez alienacje dochodzi do zakłamanie rzeczywistości za sprawą kłamstwa ideologicznego.
A to (kłamstwo) jest wynikiem zakłamania relacji międzyludzkich i wynikiem rywalizacji i wyścigu szczurów wewnątrz grupy.
Doprowadza to do samokontroli zachowań (od najmłodszych lat, kiedy to grupa ogranicza proces rozwoju indywidualnego na rzecz praw i obowiązków), wypowiedzi a nawet myśli.
Rodzi to automatycznie niezdrową myśl o rywalizacji, zazdrości oraz patologię, jaką jest donosicielstwo, a także agresję w stosunku do konkurencji, kolegów, rodziny i innego człowieka...
Człowiek podporządkowany schematowi grupy traci swą niepowtarzalność i indywidualność na rzecz grupowej szarości, kontrolowanego kłamstwa i obłudy polegającej na mówieniu tego, co chce usłyszeć grupa a nawet bliska nam osoba.
Wszystko to nie sprzyja pozytywnej komunikacji międzyludzkiej, rodzinnej, ale tworzeniu grup i pod grup, mniejszości opierających swe działania na deprawacje i alienacje jednostki w stadzie (pomimo udziału w wielu grupach). Środowiska tego typy są tworami patologicznymi, których schemat dąży do kontroli wzajemnej - bazującej na kastach wewnętrznej adoracji i ukrytej władzy...
System mobilizuje tylko te części mózgu i komunikacji, które zabijają indywidualizm na rzecz patologicznego kolektywizmu. Proces ten doprowadził do całkowitej destrukcji wartość etycznej i moralnej, jaką jest rodzina a w tym rola opiekunki domowego ogniska, czyli kobiety, żony, matki oraz opiekuna i obrońcy domu, jakim jest mężczyzna i mąż...