Miłość, football i dobre jedzenie;) Cz.I.
Magda wyglądała, jakby się zawahała.
- Mogłabyś wstąpić do mnie na wino – zaproponował mi Javier, delikatnie głaskając moje ramię.
Od razu się zorientowałam, o co mu chodzi, i odsunęłam się sparzona. Na myśl o tym, że mogłabym być jakaś panienką na jedną noc, zrobiło mi się niedobrze. Poza tym w sercu coś mnie zakuło na myśl, że Javier śmie mi coś takiego proponować. Wiele dziewczyn może by się zgodziło, ale nie ja.
- Dzwoń po taksówkę – rzuciłam martwym głosem do Magdy, po czym bez słowa wyszłam z lokalu.
Postałam na chwilę w gorącym, nocnym powietrzu, aż usłyszałam za sobą kroki. Nie chciałam wiedzieć kto to, nawet się nie odwróciłam. Po chwili usłyszałam głos Javiera.
- Co się stało?
Wściekła się odwróciłam. Co za dureń!
- Jeszcze się pytasz? – wycedziłam. – Ty myślisz, że kim ja jestem? Tanią panienką na jedną noc? I jeszcze ta brunetka…
- Ale… - zaczął.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Odejdź – byłam bliska płaczu i nie chciałam, żeby się zorientował.
Usłyszałam jeszcze, jak rzucił przepraszam i wrócił do pubu. W drzwiach musiał wyminąć się z Magdą, bo zaraz była koło mnie.
- Teraz to już chyba przesadziłaś w drugą stronę – stwierdziła po prostu.
- Magda, zmieńmy temat, proszę.
Nie musiałyśmy, bo za chwilę podjechała taksówka.
W domu przepłakałam chyba pół nocy, a co gorsza, ciągle przypominał mi się ten nasz pocałunek. W końcu jednak udało mi się na chwilę zasnąć.
Następny dzień do popołudnia przeleżałam w łóżku, nie mając siły nawet nic zjeść. W końcu Magda wyciągnęła mnie do jadalni na obiad.
Siedziałyśmy tak, a ja męczyłam warzywa z makaronem, aż zadzwonił mi telefon. Nieznany numer.
- O matko… kto to? – wyszeptałam do siebie, gapiąc się w monitor.
- Podejrzewam, że Javier. Odbierz – rzuciła Magda niewinnym głosem.
- Że co? – roześmiałam się. – To niemożliwe, nie ma mojego numeru.
- Ma. Ode mnie.
- Co? Ale jak? Magda! – wrzasnęłam.
- Uspokój się i odbierz. Potem ci wyjaśnię. Szybko!
Wściekła odebrałam połączenie. To naprawdę był Javier.
- Cześć, to ja, Javier. Możemy chwilę pogadać?
Westchnęłam ciężko.
- Cześć. Ale o czym?
- Ja… jeszcze raz przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak wyszło… Nie miałem na myśli nic złego…
- Co ty powiesz? – rzuciłam oschle, pokazując gestem Magdzie, że zaraz jej utnę głowę.
- Tak. Słuchaj, nie chcę o tym rozmawiać przez telefon. Moglibyśmy się spotkać?
O mało nie upuściłam telefonu. On chyba żartuje!
- Spotkać?
- Tak. Chciałbym cię przeprosić jak należy i pokazać, że nie jestem takim dupkiem jak myślisz…
Rozum mi podpowiadał, żebym odmówiła, ale serce zwyciężyło.
- Dobrze. Kiedy i gdzie?
- Około dwudziestej podjadę po ciebie. Gdzie mieszkasz?
Podałam mu adres i się rozłączyłam. Magda teatralnie odetchnęła z ulgą.
- To teraz się spowiadaj – zażądałam, grożąc jej widelcem.
- To bardzo proste. Wczoraj zostawiłam Victorowi Cristianowi swój numer telefonu. Dziś zadzwonił, chciał się umówić na spotkanie. Widocznie nie są tacy, jak myślałyśmy.
- Na spotkanie? I zgodziłaś się?
- Jasne, czemu nie? Dziś o dwudziestej pierwszej.
Coś mi zaświtało w głowie.
- Chociażby dlatego, że on ma dziewczynę.
Magda machnęła niedbale ręką.
- E tam, to modelka i siedzi w Stanach. Czego oczy nie widzą…
Postanowiłam nie ciągnąć tematu.
- A co ze mną?
- No bo Victor Cristian powiedział, że Javier chce z tobą pogadać i potrzebuje twój numer. No więc… Chciałam dobrze, naprawdę.