Miłość, football i dobre jedzenie;) Cz.I.
Byłam raczej pewna, że Javier mnie nie pozna, wątpiłam, by aż tak mnie zapamiętał, poza tym nie miałam okularów i szopy na głowie. Mimo wszystko nie umniejszało to mojego zdenerwowania.
W pewnym momencie, ku swojemu zaskoczeniu, zdołałam spojrzeć w lewo. Javier też spojrzał w moją stronę i nasze oczy się spotkały. Zamarłam.
Javier zmarszczył na sekundę czoło, ale potem oczy rozbłysły zrozumieniem.
- Ja cię znam. Pomarańcze – stwierdził po angielsku i uśmiechnął się.
Tak mnie zaskoczył, że nie byłam w stanie myśleć.
- Tak, rzeczywiście. Cześć – stwierdziłam głupio, bojąc się popatrzyć mu w oczy.
Magda patrzyła na mnie, jakby nie wiedziała, co robić. Na razie chyba powstrzymywała się od jakiegokolwiek działania.
- No i znowu się spotykamy. Może przysiądziesz się do nas z koleżanką?
Nie wiedziałam, czy dobrze słyszę. Czy on naprawdę powiedział to, co mi się wydawało, że powiedział?
Magda wbiła we mnie uporczywy wzrok. Mówił: Tylko spróbuj się nie zgodzić. Gdyby mogła, już by poleciała do Victora, ale Javier pytał mnie.
- Jasne, bardzo chętnie – wyjąkałam szybko, chyba głównie pod wpływem wzroku przyjaciółki.
Javier bez słowa zapłacił za nasze drinki i ruszyłyśmy za nim do stolika. W głowie mi szumiało, to wszystko nie wydawało się realne. Czy naprawdę spędzimy dzisiejszy wieczór w towarzystwie piłkarzy Realu Madryt? Poza tym modliłam się, żeby nie wywalić się na tych głupich szpilkach.
Javier w skrócie wyjaśnił kolegom kim jesteśmy i Magda natychmiast zajęła miejsce koło Victora Cristiana. Mi pozostało usiąść obok Javiera.
- Nawet nie wiem, jak masz na imię – zapytał, przypatrując mi się uważnie.
- Ania. A to Magda – wskazałam na przyjaciółkę.
- Ana… - powtórzył z hiszpańska, potem się uśmiechnął. – Miło mi. Ja jestem Javier.
Tak wymówił moje imię, że miałam ochotę poprosić go, by zrobił to jeszcze raz. Brązowe oczy jakby wwiercały się w moją duszę. Teraz już nie byłam w stanie oderwać od niego oczu.
- Wiem.
Nie skomentował tego.
- Turystki?
- Tak, z Polski.
Uśmiechnął się, jakby na jakieś miłe wspomnienie.
- Co ty powiesz? Niedawno tam byłem.
Oczywiście mówił o ostatnim Euro.
- Naprawdę? – zażartowałam. – A to mi nowość!
Zachichotaliśmy. Mogłam go rozmieszać non stop, nie chciałam, by ten uśmiech znikał mu z twarzy.
- Wiesz, masz piękny uśmiech – odrzekł zaraz, przypatrując mi się niby czule.
Od razu spłonęłam rumieńcem i zaczęłam się zastanawiać, czy mówi to tylko po to, by mnie poderwać na jedną noc. Poza tym taki komplement był raczej trochę banalny.
- Dziękuję. Ty też – upiłam łyk mojito, rozmyślając o czym mam z nim u licha rozmawiać.
W ogóle dziwnie niezręcznie się czułam, miałam ochotę uciec z lokalu i jednocześnie pocałować Javiera. Przygryzłam w zdenerwowaniu wargi, rozglądając się bezradnie dookoła w poszukiwaniu inspiracji.
- Mówisz, że przyjechałyście pozwiedzać. Co ciekawego już widziałyście?
Odetchnęłam z ulgą ma myśl o takim bezpiecznym temacie i przez kilka minut opowiadałam mu o wszystkim, co zdołałyśmy zobaczyć przez te kilka dni. Javier z chęcią mi podpowiedział co ciekawego nam zostało jeszcze do odwiedzenia, a potem przeszedł do opowiadania jak to jest być piłkarzem. Zauważyłam, że lubi opowiadać o sobie i jest bardzo otwarty.
- Treningi mamy raczej codziennie, zwykle popołudniu. Czasami się przeciągają, a przed meczem to już w ogóle na nic nie mam czasu. Ale wiesz, lubię to, w końcu spełniają się moje marzenia. Nie masz pojęcia jak to jest grac przed kilkudziesięciotysięcznym tłumem, jakie to emocje. A ty?