Męska naiwność.
Dlaczego młodzi i ci trochę starsi uważają, że tylko oni mogą przeżywać tragedię porzucenia, samotności. Tylko oni mają ten przywilej użalania się nad sobą, mają prawo nie widzieć przed sobą przyszłości. A ci po pięćdziesiątce? Stare babsztyle…
Joanna od tygodnia siedzi w domu, nie ma jej dla nikogo. Chleb w zamrażalniku lodówki, nie ma po co wychodzić, zresztą nie ma apetytu… każdy kęs rośnie jej w krtani, nie może go przełknąć.
Dzwoni telefon. - Chyba ten stacjonarny trzeba będzie wyłączyć z sieci - myśli głośno.
Komórka już dawno się rozładowała… Na początku odbierała telefony, ale rozmowy z nikim się nie kleiły, zbywała więc dzwoniących tak szybko, jak tylko się dało.
Myśli – dlaczego? Czy ja jeszcze potrafię żyć sama? Już nie umiem… Kiedy miała dwadzieścia lat - potrafiła. Płakała w poduszkę i wzięła na swoje barki wiele obowiązków. Zaraz po maturze poszła do pracy, zaczęła uczęszczać na kurs przygotowawczy na studia, potem podjęła studia wieczorowe, zapisała się na kurs niemieckiego, do filmowego klubu dyskusyjnego, do Naczelnej Organizacji Technicznej, na jogę już nie starczyło czasu, choć bardzo chciała. Praca, zajęcia, zebrania – bladym świtem lub ciemną nocą (zimą), jadąc do pracy, spała na stojąco w tramwaju, w autobusie…
Teraz było gorzej . Czuła się jak balon, z którego uszło powietrze…
Znała Go od kilkudziesięciu lat, mieli dzieci, teraz już samodzielne, nawet wnuki. Jego ciało było dla niej niczym własne. Znała każdą jego bliznę, znamiona na skórze, teraz nawet fałdki tłuszczu i wypukly brzuch. Próbował odchudzać się, ćwiczył codziennie na kalimacie, podnosił hantle, pedałował na orbitrexie, chodził na pływalnię… Wszystko z miernym skutkiem. Ale jej to nie przeszkadzało, przecież starzeli się razem, znali każdą swoją zmarszczkę wokół oczu. Wydaje się, że jeszcze wczoraj całowała go po siwiejących skroniach. Włosy miał codziennie świeżo umyte, pachnące dobrym szamponem, miękkie…
Często porozumiewali się prawie telepatycznie, zanim jedno z nich otworzyło usta, aby coś powiedzieć, drugie już o tym mówiło…
Znali swoje ulubione miejsca, wszystkie urlopy spędzali razem – zawsze. Zachwycali się tymi samymi krajobrazami. Po powrocie do domu przeglądali na monitorze komputera zrobione zdjęcia.
Wydawało się, że wciąż nie są sobą znudzeni, pracowali w innych zawodach, więc wciąż nie mieli siebie dość . Tym bardziej, że seks uprawiali dość regularnie, a nawet bardziej niż dość. Z upływem lat byli coraz bardziej odważni w swoich igraszkach. Kochali się, a jednak nastąpił ten dzień, dzień w którym usłyszała, że chciałby spędzić resztę życia z kimś innym, że się zakochał jak sztubak, że nie potrafi już bez niej. Poczuła jakiś dziwny ból w piersiach, nie mogła zebrać myśli. W końcu zapytała:
- Czy znam ją?
- Być może, że widziałaś ją u Piotra, to Kasia. Chwilowo zamieszkam u niej, ma małe mieszkanko. Potem sprzedamy ten dom, a ty kupisz sobie coś mniejszego.
- Widzę, że wszystko mi już zaplanowałeś. Nie potrafię w tej chwili skupić się, zostaw mnie samą.
I poszedł. Nie widziała go już kilka tygodni. Z dziećmi nie potrafiła rozmawiać, przecież zawsze mówiła im ,że mają takiego wspaniałego ojca, najlepszego…
Jej życie przestało mieć jakikolwiek sens, bo po co czesać się, ubierać, dla kogo?
Dobrze, że czas leczy rany, tylko czy zawsze? – pomyślała jeszcze zdruzgotana.