Mechosława i Gładkosław
Kobieta z lekkim meszkiem w tym miejscu nad ustami, tam gdzie mężczyzna miewa wąsy gdy się nie goli, spotkała się z facetem, gładkim na buzi całej od szyi aż po czoło. Spotkali się na ławce. Zwykłej ławce peronowej, takiej podłużnej betonowej z siedzeniem i oparciem drewnianym, którą skrywał w cieniu słońca daszek. Taki daszek, który zazwyczaj można spostrzec będąc mniej przypadkiem bądź trochę bardziej, na peronie. Peronie, na który wjeżdżały kiedyś lokomotywy na mgielną parę wodną, a od czasów pełnej modernizacji dokonanej przez Edgara, lokomotywy na energię elektryczną. Kobieta siedziała z prawej strony ławki trzymając prawą nogę na lewej. W ten oto sposób odsłaniała duży, nagi fragment nogi wraz z fragmentem uda. Twarz skierowaną miała na peronowy zegar i wzrok podążający za wskazówkami sekundnika.
Mężczyzna z gładziutką buzią, tak gładziutką jak przysłowiowa pupcia niemowlęcia, kroczył powolnym krokiem w kierunku ławki na wpół wolnej, a zarazem na wpół zajmowanej przez kobietę trzymającą nogę na nodze, w nie sposób obojętnie przejść obok niej, nie spoglądając na wdzięki jej wspaniale odkrytych nóg. Spytacie dlaczego wspaniale odkrytych, a nie wspaniałych? Z bezpiecznej odległości, takiej gdzie wzrok nie rejestruje jeszcze drobnych szczegółów, nogi siedzącej kobiety prezentowały się oszałamiająco. Czar pryskał gdy obserwujący zbliżał się na odległość, z której począł dostrzegać pokrycie nóg strukturą włochowatościową.
Mężczyzna zbliżał się.
Kobieta siedząc w dalszym ciągu spoglądała na cyklicznie poruszające się wskazówki zegara. Wskazówki niestrudzenie szemrały tik-tak, tik-tak, tik-tak.
Tik-tak, tik-tak, tik-tak. W tym samym rytmie, miękkie podeszwy klapków stykały się z ziemią, a mężczyzna niestrudzenie zmierzał w stronę ławki.
Zegar wybił wpół do. Mężczyzna usiadł. Kobieta skierowała wzrok w jego stronę i w tym momencie nawiązali kontakt.
Wzrokowy.
Wzrokowy kontakt przerodził się w kontakt słowny.
- pozwoli pani, że przysiądę, obok – rzekł ściszonym głosem kierując wzrok w stronę chodnika,
- skoro już pan przysiadł, to proszę – odparła kobieta przenosząc wzrok z mężczyzny na wskazówki zegara,
Tik-tak, tik-tak, tik-tak, wskazówki kontynuowały swój marsz zbliżając się do pełnego obrotu.
- ma pani bardzo… – nie skończywszy zdania usłyszał,
- ma pani bardzo owłosione ciało? To pan chciał powiedzieć? – odrzekła kobieta, a w jej głosie można było wyczuć lekkie oburzenie,
- ja…
- ja! ja!! jaja sobie usiąść pan tu przyszedł robić?
- chciałem tylko powiedzieć, że bardzo mi się podoba pani owłosienie, zawsze chciałem takie posiadać lecz jestem tego zupełnie pozbawiony, nazywam się Gładkosław,
- nie wiem czy miło mi poznać ciebie Gładkosławie, lecz gdy już poznam troszkę to będę wiedziała czy miło mi było poznać, nazywam się Mechosława,
- muszę przyznać, że strasznie… - kobieta znowu nie dała skończyć mu wypowiedzi,
- tak, to prawda, o tej porze strasznie robić się na dworze już zaczyna,
- mówisz dość specyficznym językiem, tzn. nie mam nic przeciwko twojemu językowi ani tym bardziej języczkowi, tzn. mam na myśli, że mówisz składając wyrazy inaczej niż wszyscy,