Mechosława i Gładkosław
- w sposób inny niż wszystkie kobiety owłosiona też jestem, niż wszystkie kobiety jakie spotkałam na swej drodze, dlatego też kupiłam sobie kiedyś węża z rodziny owłosionych lecz pozbawionego włosów,
- to nieprawdopodobne, kupiłaś go dlatego, że poczułaś się osamotniona w tym swoim owłosieniu i chciałaś mieć zwierzątko, które także byłoby osamotnione?
- tak, skąd wiesz? – odparła zaskoczona, a na jej jednym policzku wyskoczył rumieniec,
- bo ja także kupiłem sobie zwierzątko, jest ono z rodziny łysych lecz jest owłosione – on z kolei odparł z lekkim podnieceniem,
- cóż za zbieg okoliczności – w jej głosie wybrzmiało zaciekawienie,
- tak! – mężczyzna zamyślił się, a podekscytowanie zdawało się w nim rosnąć,
- nie tego zbiega miałam na myśli lecz tego, którego w tych okolicznościach właśnie goni policja, tam po torach jak spojrzysz przed siebie,
Mężczyzna spojrzał przed siebie tak jak zasugerowała mu kobieta. Faktycznie jego oczom ukazał się Zbieg Okoliczności, który korzystając z okazji i nieuwagi policji czmychnął im czym prędzej spod nosa.
- a jakie zwierzątko kupiłeś jeśli spytać mogę się ciebie – powróciła nieoczekiwanie na właściwe tory rozmowy, tak jak ciuchcia wraca na swoje,
- kupiłem papugę, niestety muszę ją chować jeśli akurat z kimś przebywam gdyż włącza się do rozmowy i o tyle jest to uciążliwe gdyż powtarza ona kawałek mojego zdania, a drugą część wymyśla swoją,
- a czy teraz masz ją przy sobie? – dokąd prowadziła trasa rozmowy ich torów? nie wiedzieli, wiedzieli natomiast, że ich czas pomału się kończył,
- tak mam, lecz schowaną, ładny pasek masz przy spódniczce – już teraz czuł wewnątrz siebie pożądanie do tej kobiety, a pożądanie to rozpalało się z każdą kolejną porcją wypowiadanych słów,
- to nie pasek lecz wąż, ale używam go też jako paska – musiała chyba wyczuć to jego rozpalenie gdyż na jej drugim policzku wyskoczył drugi rumieniec,
- ojku, to ci dopiero gadżet – nie spuszczał oczu z paska-węża, a w jego umyśle rysowała się scena, w której on jako wąż-pasek oplata jej ciało idealnie do niego przylegając,
- chciałby… - nie zdążył dokończyć nawet słowa gdyż dokładnie w tym momencie, w momencie, w którym zatrzymał się w przerwanym słowie na literze y… nieoczekiwanie pojawiła się papuga mówiąc:
- chciałby być twoim wężem ale nie podpalaj się tak, chciałby być też mężem ale nie podpalaj go tak,
- prze…, przepraszam za papugę – rzekł zawstydzony i czym prędzej próbował upchnąć ją z powrotem do rękawka,
- dobra, dobra, sama się wepchnę, daj już temu spokój – odparła papuga po czym zniknęła w czeluściach rękawka nie mówiąc nic więcej,
- iś, ihiś, hihiś – odpowiedział pasek-wąż wykonując jednocześnie jedno pełne koło wokół talii Mechosławy,
Po czym cała czwórka zamilkła. Nawet wskazówki zegara zdawały się cykać ciszej. Wzrok Gładkosława wpatrzony był w chodnik i wyrażał zadumanie. Wzrok Mechosławy podążał za wskazówkami zegara, a w jej spojrzeniu malowało się przygnębienie spowodowane prawdopodobnie uciekającym czasem.