Płatek Śniegu
Patrzę przez okno i zastanawiam się jakim cudem ziemia dalej się kręci skoro jej już nie ma. Patrzę na ludzi na ulicach, którzy śmieją się jakby nic się nie wydarzyło, jakby jej życie nie miało znaczenia. Patrzę na opadające płatki śniegu, myśląc o tym, że nasze życie znaczy niewiele więcej niż taki płatek. Nikt nie zauważy, że jeden płatek śniegu opadł i stopniał, bo jakie to ma znaczenie? To przecież jeden płatek śniegu.
Tak naprawdę nigdy nie byłem przygotowany na tą pustkę, którą teraz czuję, bo czy ktokolwiek mógłby być? Gdy gdzieś się słyszy o śmierci kogoś, kto nie był dla nas nikim ważnym, nawet nie zastanawiamy się nad tym jak naprawdę wyglądało życie tej osoby. Nie myślimy o tym bo nie dotyka nas to osobiście. Codziennie na świecie umiera tak dużo ludzi, że przytłoczyło by nas myślenie o tym. Dlatego myślę o ludziach jak o śniegu "Ten płatek śniegu był taki piękny, jaka szkoda, że stopniał". Była tylko jednym płatkiem śniegu w tej burzy śnieżnej, która krąży po ulicach.
Tak naprawdę oddałbym wszystko, żeby mogła do mnie wrócić, żebym mógł poczuć jej usta na swoich, żebym mógł ją przytulić i dotknąć jej delikatnej skóry. Tylko co jeśli dla mnie wszytkim była ona, jeżeli tylko ona miała znaczenie w moim życiu. Co wtedy mógłbym oddać, by zwrócono mi ją spowrotem?
Chciałbym opisać wszystko co czuję, teraz gdy jej już nie ma ze mną, ale prawda jest taka, że nie czuję nic. Czuję się jakbym tak naprawdę stopniał razem z nią, niby jeszcze nie opadłem, a jednak już mnie nie ma.
Gdyby mnie zabrakło, czy ktoś poczułby chociaż połowę tego co ja teraz czuję? Czy ktokolwiek zauważyłby brak mojej osoby? Czy ktokolwiek uroniłby szczerą łze? Czy ktokolwiek pamiętałby o mnie za miesiąc, pół roku lub rok? Jestem pewien, że zostałaby po mnie tylko sterta nie opłaconych rachunków na stole i kilka zdjęć. Tak naprawdę dla nikogo nigdy nie znaczyłem tyle co dla niej. Kochała mnie bezgranicznie i mimo wszystko. Byłem całym jej światem, a ona była całym światem dla mnie.
Chcę pójść za nią, do niej. Gdziekolwiek teraz jest. Bez niej nic nie będzie takie samo. Promienie słońca już nie będą błyszczeć w jej oczach, wiatr już nie będzie targał jej włosami we wszystkie strony, a gwiazdy nie będą tak samo piękne jak wtedy, gdy oglądaliśmy je razem. Już nie zobaczę jej szczęścia na twarzy, gdy ganiała za płatkami śniegu próbując je załapać, albo smutku za każdym razem kiedy któryś topniał na jej dłoni.
Pójdę za nią z myślą, że nawet jeżeli po drugiej stronie nic nie ma, nawet jeżeli jej tam nie znajdę, to niczego nie żałuję. Nie żałuję, bo całe życie spędziłem z najlepszą i najpiękniejszą osobą jaką dane mi było spotkać.
Tak, więc idę za nią. Opadam. Topnieje.