Maks (fragment powieści Dziwne przypadki pewnych Ktosiów)
- A ty co? - Angela wybudziła ją z letargu. - Co się z tobą dzieje?
- Nic. Maks tu był. Naprawił okno w naszym pokoju jak byłaś u Róży.
- A co, zepsuło się? - zapytała Angela wyraźnie zdziwiona.
- Nie.
- To o co chodzi?
- Zablokowałam je, wrzucając kamień - powiedziała jakby nigdy nic.
- Ty czopko! Po coś to zrobiła? - Angela nie wiedziała o co chodzi.
- No co? Musiałam znaleźć jakiś powód, żeby przyszedł.
- Aż tak cię na niego wzięło? - zapytała wychodząca właśnie ze swojego pokoju Róża.
- A wam się nie podoba? Jeju! Jak go widzę to normalnie wierzę, że istnieje facet idealny i on właśnie nim jest.
Róża i Angela tylko przewróciły oczami. Nie przypuszczały, że Majce tak bardzo zawróci w głowie trzydziestolatek biegający od cmentarza do cmentarza. Do tej pory zakochiwała się w facetach niewiele starszych od siebie i takich, u których mogła mieć jakieś szanse a tu nagle profesorek z liceum w dodatku zakochany w swojej pasji zwanej historią. Krótko mówiąc - sytuacja bez jakichkolwiek szans na powodzenie.