magiczne opowiadanie.Czytajcie
Boi się.
Alice nie wiedziała, co ma zrobić. Amy wpadła w dziwny letarg i nie reagowała na jakiekolwiek słowa. Nie odpowiadała. Nie słyszała. Alice była pewna, że nie słyszy.
A ona wszystko słyszała. Na wszystko chciała odpowiedzieć. Ale nie mogła, głos uwiązł jej w gardle i w umyśle odbijała się echem ciągle ta myśl.
Boi się.
Boi się.
Boi się.
Uderz ją.
Amy sapnęła. Wzdrygnęła się mocno i z jej ust wyrwał się krótki krzyk. Chciała unieść drugą dłoń, żeby złapać się za głowę, ale przypadkiem zahaczyła nią o ramię Alice. Kobieta nie okazała bólu z tego powodu.
Uderz ją.
Zrobiła to. Przypadkiem, ale uderzyła. Niechciane myśli zaczęły cichnąć, jakby usatysfakcjonowane tym, że wykonała ten rozkaz. Na ich miejscu pojawiło się przerażenie i zagubienie. Przycisnęła dłoń do ust, rozmazując krew, nadal spływającą po brodzie.
- Amy? – łagodny głos Alice przeraził ją jeszcze bardziej. Oczy Amy zapiekły. Zamrugała, a po chwili na jej policzkach pojawiły się łzy. – Co się dzieje? Powiedz mi.
Ta cicha prośba była gorsza niż gniewny okrzyk. Gorsza od lekceważenia. Była strachem.
- Boisz się – załkała Amy. – Dlaczego się boisz?
To proste pytanie wstrząsnęło Alice. Kobieta odsunęła się od dziewczyny i spojrzała gdzieś w bok. Na jedno uderzenie serca jej twarz ukazywała ogromne cierpienie. Po chwili była już tylko maska obojętności. Zmiana nastąpiła tak szybko i niespodziewane, że jeszcze bardziej przeraziła Amy. Bała się tego, co ma za chwilę nastąpić. Strach szybko zagłębiał się w jej serce.
- Co taka smarkula może wiedzieć o moich uczuciach? – zapytała lodowato Alice. W jej głosie zabrzmiał sarkazm. – Lepiej chodźmy. I przestań ryczeć, zachowujesz się jak głupie dziecko.
W oliwkowych oczach widniała obojętność, lodowata nieczułość. Nie było już nawet determinacji. Znowu odwróciła się zamaszyście, a jej włosy zafalowały wdzięcznie. Ruszyła energicznie przed siebie, nie czekając na Amy, jakby zapomniała, że dziewczyna ma trzymać się blisko niej. Amy przetarła drżącymi dłońmi twarz i brodę. Jak najszybciej otarła krew skrawkiem ciemnej, przybrudzonej koszuli i powlokła się za Alice. Nie miała sił, żeby ją gonić. A kobieta nie miała najmniejszego zamiaru zwalniać.