Love in the saddle 19
Tak , oto poznałam Malcolma Malfoy'a i zakochałam się. Po trzech tygodniach zamieszkałam u niego w starej stodole, którą wyremontował. Znajdowała się ona kilometr od miasta, ale nie daleko od klubu w którym pracowaliśmy. Dużo ze sobą rozmawialiśmy, on opowiedział mi co spotkało jego siostrę, a ja z kolei opowiedziałam mu o tym co spotkało mojego brata. Dowiedziałam się też , że Malcolm skończył wydział robotyki i mechaniki, oraz językoznawstwo. Był też bardzo oczytany. Ja na razie nie chciałam mu zdradzać na jakie studia się wybieram, ale chciałam iść na kryminalistykę oraz chciałam skończyć szkołę policyjną. Ale najpierw chciałam zmienić pracę. Po roku starań udało się , zaczęłam nową pracę jako kelnerka w pubie „ Magic Drink" i zostałam tam, dopóki nie doszły mnie słuchy, że mój brat pojawił się w mieści. Pewnego wieczoru pojawił się w moim pubie, zmienił się zmężniał i zrobił sobie kilka dziar. Zgolił głowę. Gdy stanął przy barze, o mało nie potłukłam szklanek, a szefowa by mnie za to zabiła, bądź potrąciła z pensji.
- Cześć Camilla.-zwrócił się do mnie, a ja nie mogła wydobyć z siebie słowa.
- Cześć Matt. Wypuścili cię.- rzekłam.
Matt skinął głową.
- Tak, po 6. Zgodzili się.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Po co tu przyszedłeś, Matt.
- Potrzeby mi twój samochód.
- ok, ale po co?
- Muszę załatwić pewną sprawę.
Bez wahania dałam mu kluczyki od mojego merca. A w następnej chwili wybiegł i tyle go widziała, a nie wiedziałam jeszcze , że już nigdy go nie zobaczę.
Wieczorem gdy wróciłam z Malcolmem do naszego gniazdka zakochanych, włączyłam telewizor, akurat leciały wiadomości i pokazywali jednego z tych detektywów, którzy prowadzili śledztwo przeciwko mojemu bratu.
„ Syn zastępcy Burmistrza , został zastrzelony, gdy próbował dokonać zabójstwa."
Gdy wsłuchałam się w jego słowa, zbladłam i zaczęłam histerycznie krzyczeć. Malcolm nie potrafił mnie uspokoić przez dobre dwie godziny. Prawdopodobnie musiał wezwać pogotowie, bo nagle straciłam przytomność.
A w kolejnych dniach, zachowywałam się jak zombie.
Od śmierci Matta nie minęły nawet dwa tygodnie. A moja matka nawet nie rozpaczała po nim, gdy wsadzali go do więzienia. Nawet nie cieszyła się, gdy wypuścili go za dobre sprawowanie, na której niestety dopuścił się próby zabójstwa, tej siksy Davis. A teraz to w ogóle nic już ją nie obchodziło, ona miała już nowe zainteresowania. Nawet ja jej nie obchodziłam. Ojciec zmarł prawie dwa lata temu, a teraz Matt. Mój ukochany braciszek.
To ja zorganizowałam pogrzeb brata, to ja się załamałam i po przysięgłam zemstę. Tak braciszku zemszczę się za twą śmierć.
OBECNIE
Czterymiesiące temu za sprawą Malcolma,namierzyłam jego siostrę w klinice psychiatrycznej w Vancouver w Kanadzie.Przez pierwszy miesiąc , gdy do niej jeździłam , była zdziwiona skąd ją znam.Opowiedziałam jej o moim planie zemsty i powiedziałam też z kim spotyka się mój obiekt zlecenia. Kiedy tylko wypowiedziałam , imię i nazwisko mężczyzny , jej oczy powiększyły się z niedowierzania. Po dwóch godzinach weszła w mój plan zemsty. Cieszyłam się. A kolejnego dnia przelałam spora sumę pieniędzy na konto kliniki. Dwa tygodnie później Maggie Malfoy była już w Nowym Yorku. Załatwiłam jej pracę jako dziewczyny do towarzystwa. Miała zaufanych klientów z ramienia mojego szefa, Gordona Radcliffe'a. Pracowała tam , przez dwa miesiące i to nieźle. Gdy sprowadziła się do Seattle, znalazła jakąś stara ruderę i wyremontowała ją. Po krótkim czasie już tam mieszkała. A skąd to wszystko wiem , od mojego kochanego mężczyzny, który jest jej bratem i ją śledził. A śledząc ją wiedział tym samym , że jest bezpieczna i ma dach nad głową. Dowiedział się też , że zerwała z klientami w NY. Sporo czasu siedziała w domu, albo jeździła do centrum po zakupy i tyle.