Love in the saddle 12
- W porządku, rozumiem.- Pocałowałam go w policzek.
Więc nie zostało nam wiele czasu, więc ruszyliśmy do mojego pokoju, by Jamie mógł się spakować.
Będąc już na górze, Jamie włożył kilka drobiazgów do swojej torby sportowej, którą postawił na skrzyni przy łóżku. Ja siedziała na łóżku i przyglądałam mu się. Po chwili dołączył do mnie. Przytulił mnie.
- Kiedy się zobaczymy- zapytałam cicho i spojrzałam na niego.
- Kiedy tylko, będziesz chciała.- odparł z szerokim uśmiechem na twarzy.- W swoim telefonie masz mój prywatny numer, jak i służbowy oraz mój adres mailowy.
Skinęłam głową i posłałam mu promienny uśmiech.
Co, to dlatego mój telefon leżał wtedy na półeczce przy łóżku. Orzesz ten łobuz, grzebał mi w telefonie. Ale dlaczego mnie nie poprosił, by mu osobiście podała.
- Dlaczego nie po prosiłeś mnie, bym sama ci je podała.- zapytałam, lekko zdenerwowana jego wyznaniem. Byłam w szoku, zachodziłam w głowę, dlaczego James to zrobił.
Mina mu zrzedła. Westchnął.
- Przepraszam, powinienem Cię o to najpierw zapytać.- odparł i ucałował mnie w czubek głowy.- Wybacz mi- dodał smutno.
Odsunęłam się odrobinę, by spojrzeć mu w twarz. Chyba naprawdę żałował, tego co zrobił.
- Dobrze, wybaczam ci, ale gdy naprawdę zrobisz coś źle to tak łatwo ci nie wybaczę, ok.- oznajmiłam. Przytaknął mi. Znów się przytulimy.
Podejrzewam , że znajdę w jego telefonie swój numer i adres email. Rozumiem, że był to dobry pomysł , tylko źle się do tego zabraliśmy. Owszem bardzo chcieliśmy mieć ze sobą, jak najczęstszy kontakt. Nie da się ukryć, że te trzy dni, które spędziliśmy w swoim towarzystwie, były wspaniałe, a nasza relacja przeradzała się powoli w coś trwałego. Jak to mówią, że początki są zawsze trudne. Musieliśmy się jeszcze sporo nauczyć.
- Kochanie mogę cię o coś zapytać- odezwał się nieśmiało mój ukochany.
Spojrzałam na niego pytająco i uniosłam brew.
- Tak, oczywiście, ptaszyno- odparłam czule i dotknęłam jego policzka. Uśmiechnął się łobuzersko.
- Masz piękne tatuaże, a ten na plecach jest po prostu nieziemski.- wyznał i przejechał opuszkami palców przez materiał bluzki po moich plecach. O tak , zgodzę się z nim. Ten tatuaż był boski. Miałam tam wytatuowanego feniksa odradzającego się z płomieni.- Przyjrzałem się mu dobrze i wiem , że też zakrywa blizny- dodał cicho i przyciągnął mnie na swoje kolana i objął. Wtuliłam się w niego. Milczeliśmy. Słowa w tej chwili były zbędne. Oboje wiedzieliśmy , co ten psychol mi zrobił. Dla mnie była to już definitywna przeszłość. Oboje byliśmy pokrewnymi duszami, okaleczonymi perfidnie przez przeszłość. Każdego dnia, najpierw osobno walczyliśmy, a teraz może razem walczmy o lepszą przyszłość dla siebie.
- A dlaczego ty nie chcesz podzielić się swoją przeszłością ze mną.- zapytałam go i ujęłam jego przystojną twarz w swoje dłonie, by na mnie spojrzał. Nie odezwał się ani słowem. Zaczynałam się trochę niepokoić. Za to cały czas Jamie nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Inez- szepnął i urwał.- Bardzo cię proszę nie naciskaj na mnie w tej kwestii. Nie jestem jeszcze w pełni gotowy by ci o tym opowiedzieć, proszę daj mi trochę czasu. Wiem, że cię tym martwię, ale zaufaj mi.- dodał i ujął moje dłonie w swoje i ucałował je.
Pocałowałam go.
Nie widziałam w nim , tylko najprzystojniejszego mężczyzny na świecie, który szczyci się swoim bogactwem, ale przede wszystkim inteligentnego człowieka i psychologa, który chce pomóc innym ludziom, których spotkała podobna krzywda jak jemu. Każdego dnia musi podjąć walkę z własnymi demonami, by stać się lepszym dla innych oraz akceptować siebie takim jakim jest. Widziałam , jaki potrafi być uprzejmy, zabawny ,czuły i kochany. Właśnie za to go pokochałam.