Love in the saddle 12
- Na mnie już czas, aniołku- wyszeptał w moje usta James, gdy przerwał pocałunek. A ja odzyskałam rezon.
- Chodź odprowadzę cię- zaproponowałam.
Wstaliśmy z łóżka. Opuściliśmy mój pokój. Trzymając się za ręce zeszliśmy do holu, gdzie czekali na nas wujek Cary i mama. James pożegnał się z nimi. Oboje życzyli mu szczęśliwej i bezpiecznej podróży. Opuściliśmy dom i ruszyliśmy w kierunku jego samochodu. James włożył swoją torbę na tylne siedzenie. Zamknął drzwi i otworzył te od strony kierowcy.
Łzy spłynęły mi po policzku. Po policzku spłynęła mi łza, a zaraz za nią kolejne. Patrzyliśmy na siebie, James widząc moje łzy bez wahania mnie przytulił do siebie. A ja nie wiedziałam co mam robić. Dla mnie pożegnania zawsze były trudne. Wiedziałam jedno, że już teraz cholernie za nim tęsknię. Otarłam narastające łzy i przejechałam wierzchem dłoni po jego policzku. Był już lekko przyprószony zarostem.
- Hej , aniołku mój- zwrócił się do mnie , tym czułym zwrotem, który już zdążyłam pokochać.- Nie płacz.- dodał, a w jego pięknych zielonych oczach, również ujrzałam łzy. Położyłam dłoń na jego policzku i otarłam jego łzy.
- Ty też płaczesz, ptaszyno- szepnęłam cicho. James pochylił się i dotknął swoimi wargami moje. Tak pocałowaliśmy się na pożegnanie. Nie wierzyłam, że to się dzieje na prawdę. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. Bardzo chciałam , aby ta chwila trwała wiecznie.
Mój ukochany , ucałował moje policzki i wsiadł do auta. Silnik luksusowego jaguara obudził się do życia z dzikim pomrukiem. Szyba osunęła się w dół.
- Uważaj na siebie, kocham cię- rzekłam.
- Obiecuję, a ja jeszcze bardziej cię kocham…i już zaczynam tęsknić.
Zapatrzona w jego oczy tylko lekko skinęłam głową. Radość opromieniła jego twarz, po raz ostatni mnie pocałował. Chwilę później, patrzyłam jak opuszcza nasz ośrodek. Patrzyłam za nim póki nie znikł mi z oczu.