Love in the saddle 10
James zachichotał.
- Słyszę ,że ci się podoba- Jamie zaczął całować jej kark, ale odsunęła się szybko.
- Oszalałeś- syknęłam na niego, lekko zirytowana jego zachowaniem.
-Owszem na twoim punkcie, aniołku- potwierdził, nie przestając jej całować.
Nie chciałam jeszcze przeżywać swojego pierwszego razu. Nie byłam gotowa.
Zaczęło się niewinnie. Nie wypuścił mnie z ramion. Staliśmy wtuleni w siebie, rozkoszując się tą chwilą. Czułam jak jego pierś wznosi się raz, za razem. Przytuliłam się jeszcze mocniej i poczułam bicie jego serca. Zamknęłam oczy, pozwalając umysłowi błądzić swobodnie, a strachowi i niepokojom odpłynąć na zewnątrz. Przesunęłam dłonie w górę, żeby poczuć mięśnie jego ramion i piersi. Miał gładką skórę, mięśnie pod spodem napięte jak skała. Obróciłam się twarzą do Jamesa i zarzuciłam mu ręce na szyję. Bez słowa objęłam go mocniej, nie chcąc się z nim rozstawać. Nie mogłam znieść myśli, ze miałabym go opuścić, przylgnęłam do niego, niczym dzikie wino do muru ogrodu. Staliśmy tak przez dłuższą chwile. Usłyszał moje milczące błaganie, jego pocałunek był słodki. Przyciągnął moje biodra do swoich, zmuszając mnie do wygięcia się w łuk. Ogarnęło mnie podniecenie, przysunęłam dłoń na jego plecy, przyciskając go do siebie. Na jego przystojnej twarzy przez chwile malowała się tylko namiętność. Odsunął się na chwile, a potem objął mnie całując z żarem, który pozbawił mnie tchu. Wbiłam palce w jego ramiona, przysuwając się jak najbliżej. Odwzajemniłam pocałunek równie żarliwie, oddając się czystej zmysłowej przyjemności, rozpaczliwie go pragnąc. Pod wpływem pocałunków moja skóra zaczęła płonąć, jego dłonie poruszały się bezustannie. Chciałam być blisko niego, uwolnić te wspaniała, niezwykła tęsknotę, która czuliśmy oboje. Moje ciało się rozpływało, zanurzyłam twarz w jego szyi. Przesunął ręką po moich włosach, położył dłoń na mojej talii. Całował mnie tak namiętnie, że brakowało mi tchu. Odsunęliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. Oparł się czołem o moje, ciężko oddychając.
Przesunął ustami całując mnie poniżej ucha i w szyje.
- Otwórz oczy. - Zażądał cicho.
Ta prośba mnie zaskoczyła. Posłuchałam, otrząsając się z zamroczenia. Wydawało mi się, że śnie. W jego oczach widziałam, że jestem piękna i godna pożądania jak nikt inny na świecie. Ja też uważałam, ze jest przystojny.
- Jesteś niezwykle piękna - szepnął mi do ucha, zanim chwycił je delikatnie zębami. Poruszyłam się, rozkoszne dreszcze przebiegły po mojej skórze.- Szaleję za szczęścia, bo znalazłem kobietę, którą kocham bez pamięci-dodał czule. Moje serce tłukło się z radości i miłości do niego.
- Ja też cię kocham- odszepnęłam ze łzami w oczach.
Potem znowu wziął mnie w ramiona, całując długo i mocno. Półprzytomna, poczułam ze uniósł mnie w górę. Wtuliłam się w jego ramiona, nie przerywając pocałunku, dopóki nie położył nas na łóżku. Rozciągnął się nade mną, westchnęłam i objęłam go ramionami, zachwycając się jego ciężarem.
- Aniele- rzekł czule, całując mnie w czubek nosa. Jamie z łobuzerskim uśmiechem rozpinał zamek mojej bluzy. Śledziłam ruchy jego rąk, kiedy to robił. Pochylił się nad moimi piersiami. Patrzyłam zafascynowana, jak językiem dotyka nabrzmiałego sutka ukrytego pod materiałem biustonosza. Pocałunkami z chodził coraz niżej i niżej...wywołując u mnie jęk rozkoszy. Czułam, jak jego mięśnie się rozluźniają. Miałam wrażenie, że moje ciało budzi się z głębokiego snu. Czegoś tak cudownego jeszcze nie doznałam. Zaczęłam wiercić się na sofie moje ciało błagało mojego ukochanego, żeby uwolnił mnie od słodkiej męki. Och, Boże, co on ze mną wyczyniał! Zaskoczona i aż westchnęłam z zachwytu, gdy zobaczyłam, co robi. Złapał mnie za rękę i westchnął jego usta były tuż, tuż przy gumce moich spodni. Powoli odzyskiwałam świadomość, mój oddech się uspokajał, uśmiechnął się. James wsunął rękę pod moje pośladki, sadowiąc się miedzy moimi udami. Usiłowałam zachować przytomność umysłu, ale emocje były zbyt silne i pogmatwane. Przepełniały mnie podniecenie, strach i pożądanie.