Love in the saddle 10
- Nie jestem jeszcze gotowa- jęknęłam lekko przestraszona. Odwróciłam głowę, żeby pocałować go w ramie, dając mu znać, że mówię poważnie.
- Hmm... Racja. - James był jak w zmysłowym transie, słyszałam szaleńcze bicie swego serca, szum własnej krwi.
Objął mnie ramionami, przyciskając mocno. Przesunęłam dłonią po jego nagich plecach, wywołując u niego gęsią skórkę, pomimo że w pokoju było gorąco. Wiedziałam, że czuł moje pożądanie, które zgadzało się z jego własnym. Zadrżałam. Ujął moja prawą rękę w jego lewą, splótł nasze palce i przełożył złączone dłonie nad moja głową.
- Przytul mnie. –wymruczał i znów wrócił pocałunkami do jej cudnych usteczek . Ułożył głowę w zagłębieniu mojej szyi. Otoczyłam go ramionami, spełniając jego prośbę i pocałowała go namiętnie. Leżeli obok siebie na łóżku, z zamkniętymi oczami. Nie byłam pewna, ile czasu upłynęło, wydawało mi się, ze minęły cale wieki, zanim zdołam się poruszyć. Teraz, w tej chwili, było to piękne i podniosłe być razem z nim, chociaż, - ze względu na okoliczności - wydawało się całkowitym miłym doświadczeniem , jak na początek. Puścił moja dłoń i z czułością odgarnął wilgotne włosy z czoła. Co za niezwykłe doświadczenie! Namiętność, słodycz, całkowite oddanie i poczucie jedności. Podniósł się na łokciu i spojrzał na mnie. Leżałam z półprzymkniętymi oczami i głową przechylona na bok. Pogładził kciukiem mój policzek. Odwróciłam się do niego. Nieświadomy gest zaufania sprawił, ze poczułam ciepło w okolicy serca. Westchnęłam i przytuliłam się do niego. Pocałował mnie w szyje. Przysunęłam się jeszcze bliżej. Przytulił twarz do mojego policzka, szepcząc:
- Kocham cię, Inez.
Po chwili zjechała ręką na jego klatkę piersiową. Za niedługo pocałowała ukochanego. Z głośników sączyła się jakaś wolniejsza muzyka. Można powiedzieć, że było nawet romantycznie. Płomienie świec i kominka rozświetlające mrok kołysały się w powolnym tańcu. Całował ją po szyi lekko przygryzając i liżąc, gdy ona tarła jego kark mrucząc.
-Kocham cię James. Dobranoc.
Ułożyliśmy się w pozycji na łyżeczkę. Owinął swoje silne ramiona wokół mnie. Oboje szybko zasnęliśmy. Czułam się szczęśliwa i kochana przez wspaniałego faceta.
***
- Nie, zostaw mnie- krzyknęłam i usiadłam gwałtownie na łóżku. Nie mogłam złapać tchu. Za oknem noc ustępowałam świtowi.
- Hej, aniołku- odezwał się wyrwany ze snu Jamie.- Co się stało?- zapytał zaniepokojony.
Nic nie mówiąc, rzuciłam się w jego ramiona i rozpłakałam się. James tulił mnie do siebie, póki się nie uspokoiłam.
- Miałam koszmar- oznajmiłam płaczliwym głosem.- Matt próbował mnie zgwałcić.-powiedziałam chowając głowę w jego szyję.
- Już dobrze- James pocałował mnie w skroń.- Jestem tutaj. Nie myśl już o tym , aniołku.- dodał głaszcząc mnie po kręgosłupie.
Znów zasnęliśmy.
***
Obudziłam się wypoczęta. Zorientowałam się, że leżę na plecach i jest mi strasznie gorąco. To mój ukochany, owinął się wokół mego ciała niczym wąż boa. Śpi z głową na mojej piersi, obejmując mnie ramieniem, tuląc do siebie. Cóż za uroczy widok. Dusi mnie gorącem swego ciała. Przez chwilę oswajam się z faktem, że nadal leżymy razem w moim łóżku. A jest już południe. Spędziliśmy razem miły wieczór i całą noc. Lewą rękę mam wyciągniętą, zapewne szukała chłodniejszego miejsca. Orientuję się, na tym że moje wargi są lekko spuchnięte od jego namiętnych pocałunków.-Uśmiecham się do siebie wspominając nasze wczorajsze słodkie igraszki.- Poczułam przyjemne ciepło rozlewające się po moim ciele.- Patrzę na śpiącego Jamesa, gdy śpi wygląda na dużo młodszego.- I gdy przetrawiam fakt, iż James tu leży, w mojej głowie pojawia się myśl. Mogę go dotknąć. On śpi. Z wahaniem unoszę rękę i przebiegam delikatnie palcami po jego plecach. Z jego gardła wydobywa się ciche mruknięcie, niczym u tygrysa. Zaczyna się ruszać. Trąca nosem moją klatkę piersiową przez bluzę od dresu, budząc się i oddychając głęboko. Mruga kilka razy, a potem jego piękne zielone, zaspane spojrzenie napotyka moje.