Larkson Prolog

Autor: larkson
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Załamujesz mnie chłopie… Zmieńmy temat.

-Ale fajną dupę poznałem, stary!- I znów, kolejny ulubiony temat do rozmów mojego kolegi.

-Też mi coś nowego…

-Chłopie, co z tobą? O co ci chodzi? O to, że jestem lepszy w wyrywaniu panienek?- Ostro zareagował Johnny.

-Oczywiście, że nie… no, może trochę. Chodzi o to, że jesteś tak nudnym człowiekiem, że aż brak mi słów. Dzień w dzień zmuszasz mnie do słuchania tego samego gówna. Aaa, nie chce mi się z tobą gadać.

I tak siedzieliśmy w ciszy przez jakiś czas. Do szkoły jest jeszcze daleko, więc muszę znosić jego towarzystwo. Pogoda za oknem autobusu jest do dupy, zaś widoki nie poprawiają mi nastroju, a wręcz przeciwnie. Nie ma to jak zjebany ranek.

Coś czułem, że kłótnia z Johnnym, jest moim najmniejszym zmartwieniem. Jeszcze w trakcie rozmowy zauważyłem śledzącego autobus czarnego SUVa. Ludzie w nim siedzący mieli gęby skazańców. Przejeżdżaliśmy przez spokojną okolicę, w której ruch uliczny jest niewielki.

Dojechaliśmy do skrzyżowania, aż tu nagle ze wszystkich stron przyjechały czarne terenówki, identyczne do tej, która nas śledziła. Nie było żadnej drogi ucieczki, bus został zablokowany. Rozległy się krzyki. Moje obawy były uzasadnione. A jeśli to są ci porywacze z wiadomości? Chcą porwać cały autobus? Kiedy tak rozmyślałem na szybko, ludzie z SUVów powychodzili i szybko zmierzali w naszym kierunku, na dodatek są uzbrojeni w typowo bandyckie spluwy typu AK-47 i strzelby. Wtem rozległ głośny huk. Kurna, zabili kierowcę! Przewrócił się na ziemię zalewając krwią podłogę. Bandyci weszli do środka. Słychać było teksty typu „Nie zabijajcie nas!”, „Miejcie litość!” Wszyscy są siłą wyciągani z autobusu i zaciągani do SUVów. Wszystko działo się w ekspresowym tempie. Kiedy już wchodziłem razem z Johnym i jakimś innym gościem do środka przyjechała policja i rozpoczęła się ostra wymiana ognia. Gliniarze coś tam próbowali strzelać, ale nie mieli szans przeciwko kałachom. Ich radiowóz po chwili wyglądał jak ser szwajcarski.

-Jazda, jazda, jazda!- krzyknął porywacz do kierowcy.

Byliśmy pierwszym samochodem, który odjechał z miejsca zdarzenia. Przez jakiś czas wciąż słyszeliśmy odgłosy strzałów.

-I jeszcze została jedna rzecz do zrobienia- powiedział do nas porywacz, wyciągając strzykawki z jakąś dziwną, zieloną substancją. Najwyraźniej najpierw chce mi wbić igłę.

-Wbij mi to, to cię tak kopnę, że w… AAAAAAAAaaaaaaaaAAAAaa, kurwa! Ty chuju drętwy!- próbowałem się bronić, ale tak mocno wbił mi igłę w nogę, że ból poczułem w całym ciele. Potem kopałem mocno w jego siedzenie. Coraz bardziej mi brakowało siły, byłem coraz bardziej śpiący, aż w końcu zasnąłem. Nie wiem co się potem działo.

Jakiś czas później, data i miejsce nieznane

-O, kurwa… ale mam kaca… gdzie ja jestem?- obudziłem się w jakimś niedużym pokoju, z ogromną ochotą na puszczenie pawia. Po wyglądzie łóżek stwierdziłem, że jestem w jakimś szpitalu.

W pomieszczeniu było jeszcze jedno lóżko, leżał na nim ten nieznany mi gość, który jechał ze mną w terenówce.

-Te, cwelu-próbowałem go obudzić szturchając go.

-Joooł, mamy przejebane, budzimy!- Szturchałem go coraz mocniej, ale on nic. Widocznie wciąż jest pod wpływem środka usypiającego.

Olać go. Kurde, drzwi zamknięte. Rozejrzałem się po pokoju, ale nic nie znalazłem. Między łóżkami stała mała drewniana szafka. Otwieram, ale tam też pusto. Przez okno też nie ucieknę, bo to trzecie piętro. Ale co to? Słyszę z zewnątrz jakieś kroki i rozmowy. Strażnicy tu idą! Przekręcili klucz w zamku i otworzyli drzwi. Było ich dwóch, wyglądali jak typowi bandyci.

-Ty! Jakim cudem wstałeś?! Zresztą nieważne, czas na ciebie-powiedział jeden z nich szyderczym głosem wyciągając strzykawkę z usypiaczem.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
larkson
Użytkownik - larkson

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-09-26 14:28:09