Krwawe Serce. Rozdział I...
Londyn właśnie zaczął pokrywać się mrokiem. Mieszkańcy już dawno zapadli w sen. Można było spotkać tylko nielicznych. Grupki narkomanów wstrzykujących sobie śmiertelne dawki. Pijani imprezowicze, którzy za cel postanowili sobie zbudzić wszystkich. Złodzieje, którzy szukali łatwego łupu oraz dwójka postawnych mężczyzn rozmawiających cicho, stojąc przy czarnym samochodzie. Nikt nie zauważył, że ich oczy wyrażały strach. Byli tylko sługami swojego pana, kimkolwiek on był. Wysoki blondyn zaczął szybko gestykulować. Najwyraźniej był zdenerwowany. Jego towarzysz zaciskał usta i niecierpliwie przebierał nogami. Byli zbyt pochłonięci, by zauważyć postać kryjącą się pomiędzy wielkimi, starymi dębami. Kobieta cała ubrana w czerń uważnie ich obserwowała. Czekała na odpowiedni moment, by wyjść z cienia. Ktokolwiek by ją zauważył pomyślałby, że jest słabą kobietą, która chowa się przed kimś. Nic bardziej mylnego. Dziewczyna ta była doskonałą zabójczynią. Od pięciu lat była szkolona przez najlepszych wojowników swojego oddziału. Ta niepozorna siedemnastolatka przelała krew wielu istot. Była najlepszą wojowniczką. Ha! Była jedyną dziewczyną w swoim oddziale. Pchana żądzą zemsty w ciągu kilku lat zyskała szacunek swoich towarzyszy, a także zyskała wielu wrogów. Była najbardziej poszukiwaną osobą przez Agencję Bezpieczeństwa Wampirów. Choć nikt nie zna jej tożsamości, to starszyzna o niej słyszała. Była ich zagładą, śmiercią, koszmarem i właśnie o to jej chodziło.
Szybciej. Zaraz tu zamarznę- szepnęła w myślach. Czekała na nich już od dwóch godzin i ani razu nie zmieniła pozycji. Choć zwykle jej to nie przeszkadzało, dziś było nie do wytrzymania. Tegan przekazał jej, że osoby, które teraz obserwowała, posiadały informację na temat mężczyzny, który był odpowiedzialny za śmierć jej bliskich. Zagłębiła się we wspomnieniach z tamtej koszmarnej nocy, gdy straciła wszystkich, których kochała. Ocknęła się dopiero, gdy usłyszała jak zamykają się drzwi samochodu.
Zaraz się zacznie- pomyślała, przygotowując broń. Samochód zaczął odjeżdżać, a wysoki blondyn zaczął się oddalać w uliczki Londynu. Wyszła z ukrycia i podążyła za nim skradając się pomiędzy cieniami. Była w tym dobra, a pomyśleć, że kiedyś nie potrafiła nawet schować się, gdy grała w chowanego z Henrim. Zawsze musiał ją zdradzić jakiś odgłos. Gdy była młodsza nie potrafiła wytrzymać nawet 5 minut bezgłośnie. Zawsze była gadatliwa, rozbrykana i niezdecydowana. Pomyśleć, że dziś wyrosła z niej silna, szybka i opanowana dziewczyna, która potrafi wytrzymać bez ruch więcej niż jakikolwiek inny osobnik. Nawet jej towarzysze broni musieli po jakimś czasie rozprostować kości, ale nie ona. Można by pomyśleć, że nie odczuwała bólu, ale to nieprawda. W sensie fizycznym była przygotowana na wszystko, potrafiła się odgrodzić od niego, ale głęboko w sobie nosiła rany, które nigdy się nie zagoją. Wampir podchodził w okolice starego zakładu. To była jej szansa. Wychodząc z cienia zwróciła na siebie uwagę przeciwnika. Przyglądał jej się przez chwilę, po czym na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek.
Widzę, że się zgubiłaś dziewczynko. Nikt ci nie powiedział, że Londyn nocą jest niebezpieczny. Nawet nie wiesz co ci się może stać. Masz szczęście, że trafiłaś na mnie kotku.- kiedy skończył to mówić podbiegł do niej z niesamowitą prędkością. Był tak zadowolony myślą o napiciu się jej krwi, że nie zauważył jak w jej ręce zajaśniał srebrzysty błysk. Nie zdążył nawet zerknąć w dół, gdy jego brzuch przecięło tytanowe ostrze. Spojrzał na nią zdziwiony i otrzymał kolejny cios. Tym razem zraniła jego ramię. Przestraszony cofnął się w tył, ale kobieta była już przy nim i trzymała nóż przy jego szyi.
Kimm..je..steś..- wysyczał przerażony. Spojrzał w jej oczy i pomyślał, że ją skądś zna. Patrzył w ciemne oczy młodej kobiety i zobaczył tylko stalową determinację.- Kim..jesteś…?