Krótka opowieść

Autor: bartekzalewski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

  To było w poniedziałek. A może w środę ? Albo w sobotę? Nie pamiętam już dokładnie kiedy się to zaczęło. Po prostu idę ulicą i marzę na jawię. I coraz częściej zaczyna się pojawiać twarz Rozalii. Najpierw myślę, że to przypadek; potem, że to całkiem naturalne, bo przecież widuję ją codziennie. Siedzi w czwartej ławce pod oknem. Znam ją bardzo dobrze. I ona mnie zna. A jednak ani ona, ani ja nie wiemy o sobie tak naprawdę nic. Ale ona nawiedzać zaczęła moje sny. Wkradać poczęła się do moich myśli. Powoli, niestrudzenie, dzień za dniem stała się moją miłością. Tak po prostu bez uniesień i scen zacząłem ją kochać.

Ja, nieśmiały marzyciel pokochałem córkę krawca z Brzozowej. Tylko, że nie miałem odwagi jej tego powiedzieć. Prawie nie rozmawialiśmy ze sobą.

  To był początek. A gdzie będzie koniec?

  W klasie par raczej nie było. Jakoś tak u nas jest, że dziewczęta są osobno i chłopcy osobno. Pewnie niektórzy tam mają swoje sympatie, ale nie w naszej klasie. A ja chciałbym Rozalii powiedzieć o swoim uczuciu. Tylko jak to zrobić? Długo nad tym myślałem. Bałem się, że mi odmówi, bo niby z jakiej racji ma czuć do mnie to samo co ja do niej?

Rozalka nie była szczególnie piękna, ale było w niej tyle uroku osobistego, że wydawała mi się boginią. Właśnie tak. Jej piwne oczy uwięziły mnie, a karmazynowe usta zachęcały, by je całować i całować.

  Zacząłem zachodzić pod jej dom licząc w duchu, że może ją ujrzę. Tylko z daleka, nie chciałem, by mnie widziała i pomyślała sobie, że za nią łażę.

  A jednak ją spotkałem. Zawsze w niedzielę lubiłem wyjść na spacer do Lasku Niemodlińskiego. Jak się okazało - ona również. Kiedy pewnej letniej niedzieli szedłem pod wieczór aleją, ujrzałem ją siedzącą na ławce i pogrążoną w myślach. Nie wiedziałem cofnąć się, przejść obok czy podejść? Wahałem się, ale w końcu przemogłem nieśmiałość i powoli podszedłem do ławeczki.

- Cześć, Rozalio!

  Patrzy na mnie bezgranicznie zdumiona.

- Cześć, Robert.

- Nie przeszkadzam?

- Nie. Usiądź proszę, przy mnie.

  Usiadłem, a serce rozkołatało się jak szalone. Czułem, że za chwilę stracę poczucie rzeczywistości i rzucę się jej w objęcia.

  Milczeliśmy. Ona patrzyła w przestrzeń, a ja na nią. Chciałem, by ta chwila trwała jak najdłużej. Najlepiej całą wieczność. Nieświadomie dotknąłem jej dłoni. Była ciepła i gładka w dotyku. Jakże ja marzyłem o tej chwili...

 Patrzy na mnie i w piwnych oczach czai się zrozumienie.

- Chcesz mi coś powiedzieć, Robert?

 O rany, pewnie! Chciałbym wszystko jej wyznać. Tylko, że nie byłem na to przygotowany. Teraz. Muszę zacząć improwizować. Ale i tak wiem, że jestem śmieszny z tą swoją miłością. Wiem, że będzie się śmiać. Ale jeśli tego nie powiem teraz, to już nigdy nie dowiem się czy dobrze ulokowałem swe uczucie, czy też nie.

- Możesz się ze mnie śmiać. Rozalio, kocham cię! Chcesz być moją dziewczyną? Nie?! Tak myślałem. Śmiej się za mnie. Głupi jestem, nie?!

- Dlaczego? - Pyta, a oczy koloru piwa patrzą na mnie bez złośliwości.

- Co dlaczego? - Dziwię się idiotycznie.

- Ja od dawna wiem, że masz do mnie afekt....

- Skąd?!

- Obserwowałam cię od jakiegoś czasu. Gapiłeś się na mnie bez przerwy, aż mi było głupio. A miałeś przy tym tak marzycielski wyraz twarzy, że mogło to oznaczać tylko jedno.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
bartekzalewski
Użytkownik - bartekzalewski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-02-04 15:06:22