Koszmar
Doktor Hamada popijał drugą kawę z rzędu. Starał się uspokoić i wyrównać oddech, lecz serce nadal waliło mu jak szalone mimo iż od spotkania z Yumi minęło już trochę czasu. Patrzył pustym wzrokiem w kubek. Starał się to wszystko jakoś wytłumaczyć, jednak tak samo jak poprzednim razem nic logicznego nie wymyślił. Westchnął. Przecież nie oszalał. Zachowywał zdolność logicznego myślenia, mówił z sensem i nie czuł się ani trochę chory psychicznie. A jednak widział tę twarz. Może to tylko przemęczenie? Za dużo się przejmował tą sprawą. Psychiatra powinien myśleć trzeźwo i nie dać się zwariować. TA dziewczyna to nie żadna córka Go, tylko zwyczajna dziewczyna chora na zespół paranoidalny.. Wszystko da się wyjaśnić. To, że on nie potrafi znaleźć sensownego wyjaśnienia nie znaczy, że go nie ma. Uspokoiwszy się trochę zasnął i po raz pierwszy od wielu dni spał spokojnie.
W nocy obudził go telefon. Zdziwił się widząc zastrzeżony numer. Odebrał.
-Sanas El asad alseo Go- usłyszał w słuchawce miękki męski głos.
-Co?.
Głos w słuchawce powtórzył. Hiro przypomniał sobie, że gdzieś już słyszał to zdanie. I również głos wydał mu się znajomy, jednak nie mógł sobie przypomnieć skąd go zna. Rozłączył się.
-To pewnie jakiś gówniarz robi sobie żarty – pomyślał. Jednak tej nocy już nie zasnął. Elementy łamigłówki zaczynały układać się w jedną całość. Jednak wciąż było wiele niewiadomych. Zbyt wiele.
Do pracy Hiro przyszedł już nieco spokojniejszy. Nawet pogwizdywał sobie wesoło idąc pustym korytarzem. Poszedł do Yumi. Dziewczyna siedziała po turecku na łóżku i coś sobie szkicowała. Hiro rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby czegoś szukał.
-Coś panu zginęło?
-Szukam rzutnika..
-Czego ?
-Ta twarz i to wszystko.. to był tylko hologram?
Dziewczyna milczała. Nie potwierdziła, ale też nie zaprzeczyła słowom doktora. Hiro patrzył na nią uważnie. Ani jeden mięsień na jej twarzy nie drgnął. Dziewczyna wyśmienicie kłamała.
- Jesteś z sekty, prawda? Wyznajecie demona zła Go.. ?Mój ojciec usiłował was zapuszkować. Wykorzystywaliście niewinnych ludzi do napadów na bank. Było o tym głośno pewnego czasu, ale odkąd ojciec zaczął pracować nad tą sprawą napady ustały, a sekta musiała zejść do podziemia ze strachu przed aresztowaniem. Wyraz twarzy dziewczyny pozostawał niezmienny. Zaśmiała się cicho.
-Ja? Taka mała i drobna w sekcie? Masz bujną wyobraźnię , doktorku.