Kontrakt
Do napisania tego opowiadania zainspirowało mnie opowiadanie Johnatana Carolla "kobieta, która wyszła za chmurę". Niektórzy mogą powiedzieć "plagiat". W pewnym sensie tak, bo jest kilka podobieństw, jednak problem jest inny i jego podłoże również. Innych jest też wiele innych rzeczy...
KONTRAKT czyli o kobiecie, która nie wiedziała czego chce.
Karolina stała przed pubem na ulicy. Specjalnie stanęła po drugiej stronie na chodniku, żeby nie być zauważoną. Umówili się tu wszyscy razem, ale chciała przyjść ostatnia. Widziała już wchodzącego Creiga. Creig. Jej do niedawna ukochany Creig.
Dlaczego tak się porobiło? Kiedyś nad tym myślała. Rozpamiętywała. Nie zastanawiała się już teraz nad tym. Uważała że stało się i nie warto niczego reperować.
Przed chwilą weszła Anna rozmawiając z jakąś kobietą. Jej najlepsza przyjaciółka. Miała kogoś przyprowadzić. Kogoś specjalnego.
- Niech się dzieje co chce – pomyślała i skierowała się w kierunku wejścia do pubu.
W środku panował lekki zamęt. Stoliki pozajmowane. Zauważyła swoich znajomych w kącie na końcu sali.
-Tak-pomyślała- akurat wybrali stolik naszej pierwszej randki.
- Cześć wszystkim – powiedziała z udawaną swobodą gdy podeszła do stolika.
- Cześć, już jesteś – padło w odpowiedzi.
Gdy podszedł kelner, zamówili drinki. Creig whisky, Anna czerwone wino, a nieznajoma zwykłą wodę mineralną. Ona wzięła mojito.
- Cholera, wtedy też piłam mojito – pomyślała ale nie zmieniła zamówienia.
Rozmawiali o ostatnich wydarzeniach, aż rozmowę przerwała Anna.
- Dobrze wszyscy wiecie po co się tutaj spotkaliśmy.
Zapadła krępująca cisza.
-Tak – zaczął niepewnie Creig – to może się sobie przedstawimy, bo nie wszyscy się znają. Ja mam na imię Creig. To jest Karolina, a Annę pani zapewne już zna.
-Miło mi – odpowiedziała cichym i łagodnym głosem nieznajoma. – Na imię mam Julia.
- A czym się zajmujesz? – zagadnęła Karolina
- Kiedyś o takich, jak ja, mówiono wiedźmy. Teraz nazywa się nas w zależności od specjalizacji. Moja siostra jest zielarką naturalną, a ja… - tu zawiesiła głos i popatrzyła przenikliwie po zebranych – ja jestem Urocznicą.
W ciszy, która zapadła, usłyszeli niepewny głos Karoliny – To czym się zajmujesz?
- Najprościej by było powiedzieć, że zdejmowaniem uroków, ale to jest wielkie uogólnienie moich zajęć. Pracuję oficjalnie jako urzędnik.
- Wiem po co Anna mnie tutaj zaprosiła, więc przejdźmy do rzeczy.
Na spokojnej twarzy Creiga pojawiło widoczne wyczekiwanie. Jednak zachował spokój i pewność siebie.
- Jesteście ze sobą prawie dwa lata. – kontynuowała Julia – musieliście się rozstać, ale nadal chcieliście być razem. Teraz sprawy się skomplikowały. Karolina chce odejść. Generalnie nie ma z tym kłopotu. Podpisujecie formularz. Anna podpisuje jako świadek. Ja resetuję wam wspomnienia. I już. Później tylko będziecie się zastanawiali w którym sklepie kupiliście ten aparat, który tak naprawdę dostaliście w prezencie.
Ale w waszym przypadku jest mały problem. Creig jest już modelem, do którego nie ma nowych aplikacji. Jego nie da się przemodelować i przeprogramować. Muszę zadać wam kilka szczegółowych pytań i poznać przyczyny waszej decyzji.
Jednocześnie chcę się upewnić, że zdajesz sobie sprawę, że dostępne modele nie mają wielu z opcji, które ma jeszcze Creig? – Popatrzyła na Karolinę.
Ta przytaknęła powoli głową.
Julia popatrzyła powoli po zebranych. Każdemu zajrzała głęboko w oczy. Po ciele Creiga przeszedł delikatny dreszcz.
Gdy zajrzała w oczy Karoliny, ta poczuła się nie swojo.
- Boże co za kolor oczu! – pomyślała wpatrując się w turkusowe oczy.