Kim jestem, kim jesteśmy - droga samotnika
Traktat filozoficzny
Opowiem wam dziwna historie, historie poszukiwania przeczucia, snów, myśli i czegoś, co zdaje się być nie uchwytnym deja vu, które mieszka od początku bytu ludzkiego w naszej duszy...Jeśli myślicie, że byt stanowi o tym, że istniejecie przeczycie tylko swojemu istnieniu...Istotą istnienia jest coś, co istnieje ponad powłoką myśli i pragnień. Wszystko zaczyna się w słowie jestem, a jestem nie musi otwierać się na pragnę i potrzebuje, lecz jestem, mogę dać, zaoferować lub oddać całego siebie lub cząstkę siebie światu...
Jeśli władza to coś, czego pragniecie wyobraźcie sobie, że możecie zostać Panem świata, ale mimo to nie zdołacie złamać i zniszczyć niczyjej duszy, choć uśmiercicie ciało, umysł i serce dusza dalej będzie istnieć a wasza władza roztrzaska się jak szkło na drodze donikąd... Jeśli pragniecie pieniędzy zorientujecie się, że chociaż je macie nie zdobędziecie prawdziwej wiedzy lub miłości możecie tylko kupić ich tanie podróbki, które waszej duszy nie uspokoją...
A teraz napełnij swoje ego, zapchaj swoją próżności, wyobraź sobie, że masz władzę absolutną, pieniądze i nie masz kropli wody, łyżki jedzenia a świat to pustynia... Czy dalej jesteś panem, fałszywym Bogiem?! Czy kupisz nadal wszystko?! Naucz się być w skórze każdego postaw się na miejscu każdej żyjącej istoty zanim sam nazwiesz się Cesarzem, albo to zrozumiesz albo staniesz się na nowo zwierzęciem...
Udało mi się zapanować i stracić kontrole nad ciałem i życiem... Udało mi się zobaczyć siebie swoimi własnymi oczyma i spojrzeć na siebie spoza siebie, udało mi się zajrzeć w swój i czyjś umysł, mówiłem językami, szukałem porządku w chaosie i kamienia filozoficznego, szukałem siebie w odmętach słów, uczuć, religi i ludzi. Nigdzie nie zaznałem spokoju ni chwili wytchnienia, magia, mistycy, chaos, hałas wszystko to z coraz większym trudem przemawiało do mnie na drodze moich poszukiwań...
Medytowałem, modliłem się, przekształcałem uczucia i bawiłem się kolorami życia otwierałem drzwi wymiarów i czakr... A wszystko stawało się chaosem i nie było ciszy i nie było dnia był sen i była noc...
A kiedy nastał dzień dnia kolejnego dotknięty słońcem majowego pocałunki zrozumiałem, że prawda to cisza a porządek to prostota nie ma Bogów jest Bóg nie ma kościołów i wyznań jest ufność w religie jednego pierwotnego Boga, nie ma pieniędzy, władzy i krwi mordu i gwałtu ...
Przekopałem miliony symboli tysiąca religi doszedłem drogą pełną głazów do korzeni życia doszedłem tam gdzie nie było jeszcze mnie, ni ludzi, kwiatów, zwierząt, religi, wojen i pieniądza. Usiadłem w ciszy znaku pierwotnego a dookoła mnie był Bóg i we mnie był Bóg i ja nim byłem a wszystko po trzy kroć i po siedmiokroć potężniejsze na początku, który był końcem i końcem, który był początkiem...
Nie było już pytań i odpowiedzi nie było już chaosu ni krwi… Z ciszy zrodzona harmonia istnienia, wieczności, miłości, wszechświata, wiatru, wody, ognia i powietrza... Istota odkrycia prawdy jedynego symbolu i Boga jest prosta, jeśli odrzuci się porywy serca i matactwa mózgu zostanie tylko cisza duszy ...
Każdy z nas jest phoenixem, który walczy, aby jego dusza była mądrzejsza z kolejnym przebudzeniem, z kolejna ewolucją... Droga człowieka będzie trudna dopóki nie zechce sam kiedyś zrozumieć, że będzie popełniał te same błędy przez miliardy lat a może i w nieskończoność … chyba, że zechce zjednoczyć poszczególne dusze w jedną całość. Kiedy wszyscy pomyślimy o jednym w tej samej chwili nie będę nam potrzebne technologie, paliwa, pieniądze, urzędy, władze, religie i kościoły powrócimy w jednej chwili do korzeni.W jednej chwili poznamy wszystko budowę wszechświata, innych wymiarów a nasza dusza przypomni sobie wszystkie wcielenia, doświadczenia i przyjmiemy to wszystko w ciszy szczęśliwi,że oto nasza dusza już na zawsze pozostanie z nami żyjąc wiecznie w nas samych i wszystkich innych - jeden twór jeden Bóg, jedno życie, jeden punkt, jeden wszechświat...