KAY-rozdział trzynasty
dzielę to było nasze małe święto.
-My też tak bedziemy robić?
-A chcesz?
-Tak,bardzo.
-W takim razie od dziś to będzie nasza tradycja.
-Fajnie...dziękuje.
-Prosze
To była najprzyjemniejsza rozmowa Kay z Sarą od dłuższego czasu...taka szczera...normalna...pełna spontaniczności...bez kłótni i narzekań...W sercu matki pojawiło się zadowolenie...wiedziała że dobrze zrobiła zabierając tu swą iskiereczkę a w duszy promyk nadziei że wszystko się ułoży że znowu może być tak jak dawniej...
-Co się stało-zauważywszy smutną twarzyczkę
-Szkoda że musimy już wracać.
-Wcale jeszcze nie wracamy.
-Nie?...
-Nie.
-A gdzie pojedziemy?-z ciekawością w głosie.
-Zobaczysz-odpowiedziała tajemniczo matka.
-Aaaale fajnie-niespodziewana niespodzianka będaca zarazem tajemnicą spodobała sie dziewczynce.
Do przechodzącej kelnerki:
-Moge prosić o rachunek?
-Oczywiście,zaraz przyniose.
-Mamo,to gdzie jedziemy?
-Przekonasz się.
-Chce się koniecznie dowiedzieć?
-Tak,ale bedzie musiała poczekać
Kobiety uśmiechneły się.Odprowadzając matkę z dzieckiem do wyjścia:
-Mam nadzieje że jeszcze nas panie odwiedzą
-Będziemy tu często przyjedzać
-Cieszę sie.
-Nie tak jak my.
-Do widzenia
-Do zobaczenia
Będąc w samochodzie:
-Gotowa na nieznane?
-Tak-z radością a zarazem niecierpliwością.
-No to ruszamy.
Ciemno zielony jeep Wrangler odjeżdża z pod restauracji
"Fajny dziecko-myśli patrząca za znikającym samochodem kelnerka"-Westchąwszy wraca do środka.
Patrząc na drogę poprzez słoneczne okulary Kay usmiecha się.Znajduje w radio jej ulubioną muzę.Nącąc zmiena biegi biorąc płynny zakręt.Do podśpiewującej matki przyłącza sie córeczka.Radośnie śpiewając przemierzają bezdroża.