KAY-rozdział trzynasty
br />-Co robimy?
-Zbieramy informacje i obserwujemy...ktoś się zdradzi a wtedy...
Na posterunku Sean bierze jeansową kurtkę:
-Gdzie idziesz?
-Mam sprawe.
Widząc wchodzącego Johna schodzi na bok.Nie zauważywszy go John idzie do windy:
-Prosze poczekać...dziękuje
-Co ja tu widze?
-Muzyka dla mego podniebienia
-Gdzie żółtodziób?
-Ymmm...zajadając się burgerem...wyszedł
-Gdzie?
-Nie powiedział
-Jedynie że ma sprawe
-I go wywiało...a śmietanka?
-Nie było
-Moja kawusia...ten smak...aromat
-Dobra wsuwajcie bo mamy jeszcze papierkową robote.
-A już cie zaczynałem lubić
W ciemno granatowej bejsbolówce Sean opuszcza posterunek łapiąc taxi.Czarne suwy zbliżają się do wiaduktu,srebny samochód jest za nimi:
-Upierdliwy sukinsyn.
Wjeżdżają pod wiadukt:
-Jak intruz?
-Wciąż za nami.
-Załatwcie go...nie może wiedzieć dokąd jedziemy.
-Zrozumiałem...
-Co jest?
-Masz przestać się z nim pierdolić.
Gangster bierze Thompson M1928
-O w morde
Rozlega się seria...mustang zjeżdża z drogi uderzając w mur...
-I po chuju...
W pierwszym Suwie osoba w ciemnych okularach i czapce zdaszkiem odbiera komórke:
-Wykonane?
-Tak...zawracamy?
-Nie,plan dalej obowiazuje
Kierowca spogląda na chłodną twarz swego pracodawcy:
-Nie przesadzasz?
-Bynajmniej
-Po co tam jedziemy skoro już po wszystkim
-Wcale nie
-Jak to?
-To nie był on
-Skąd wiesz?
-Wiem,jedź w uzgodnione miejsce.
Przed hotelem Millennium Baltimore migają światła radiowozów.Po drugiej stronie ulicy zatrzymuje się czerwone audi.Do kierowcy podchodzi policjant:
-Nie może pan tu parkować,prosze odjechać:
Zobaczywszy odznakę:
-Przepraszam poruczniku.
-Usuń tych gapiów i przynieś mi kawę.
-Tak jest.
-Ze śmietantką.
-Oczywiście.
Ubrany w białą koszulkę i czarny garnitur mężczyzna wchodzi do hotelu...
-Ja piernicze
...jego oczom ukazuje się luksus i przepych jakiego nigdy w życiu nie widział...Nad jego głową znajdowała się ogromna,barwna kopuła z wizerunkami dziewcząt odzianych w zwiewne szaty lub całkowicie nagich.Całość zachwycała kunsztem i bogatym wzornictwem.Trochu ponizej kolorowy mozaikowy sufit...ściany w barwach i odcieniach brązu ze wzorami i figurkami... błyszcząca podłoga z kwiatami i amorkami.Wszystko to robiło na mężczyźnie niesamowite wrażenie.Oczarowywało...zachwycało jego hardą policyjną duszę.Patrzył oniemiały nie mogąc oderwać wzroku.On twardy gliniarz zachwycający się sztuką i wystrojem hotelu:
"Niebywałe-pomyślał-co się ze mną dzieje?"
Po chwili odezwały się w nim marzenia:
"Żeby mieć taki hotel...to by było coś"..."
-Mógłbym tu się wprowadzić na stałe-dokończył na głos...jak w pałacu brakuje tylko księżniczki...
-Poruczniku,tędy.
-No prosze
-Słucham?
-Nie nic
W przytulnej nadmorskiej restauracji Kay patrzy na swą córeczkę...na jej delikatną buzię,lekko zamyslone oczy w których błękicie w tym momencie dostrzegała szczęście co było widokiem nader pięknym w ostatnim czasie...tak jakby znikł smutek...odchodząc gdzieś na chwile...na jej kasztanowe długie włosy w które zapatrzyło się słońce przytulając do nich swe oblicze...
-Wszystko dobrze mamo?
-Tak kochanie.
-Czemu mi sie tak przyglądasz?
-Bo jesteś moją piękną różyczką...mym skarbem
Rozmowę przerywa pojawienie się kelnerki
-Podać coś jeszcze?
-Nie,dziękujemy.
-Smakowało?
-Było pyszne.
-Cieszę się.
-Mamo?
-Tak...
-Z kim tu wcześniej byłaś?
-Ze swoją mamą,twoją babcią.Przychodziłyśmy tu co nie