Karmnik

Autor: BrunoKadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Zięba kręciła łebkiem i patrzyła z niedowierzaniem.

Kiedy wróble odleciały, zaprosił ją do jedzenia.

W końcu pojawiły się Twarde Dzioby. Obsiadły karmnik wkoło. Zgęstniała atmosfera. Zięba uciekła.

– No proszę, księciunio Prawowitych, dobrze widzę?

– Nie chcę z wami walczyć, jesteśmy tacy sami – próbował zagadać Wietrzyk. – Gniazdo Obfitości jest dla wszystkich.

– Teraz tak ćwierkasz, zasrańcu.

Napięcie było ogromne. Żaden z Twardych Dziobów nie jadł, musieli się najpierw rozprawić z wrogiem.

Była w tej grupie młoda wróblica, Świrka. Niesamowicie podobała się Wietrzykowi. To najpiękniejsza samiczka jaką kiedykolwiek widział. Smukła, drobna, z pięknym białym paskiem nad okiem.

Usiadła na poprzecznej belce poza karmnikiem, na tyłach grupy.

– Zadziobać! – wrzasnął przywódca.

Każdy wróbel z klanu Prawowitych Dziedziców od chwili gdy uzyskał samodzielność był szkolony do walki. Wietrzyk odznaczał się wielką walecznością, ale z tak licznym przeciwnikiem nie miał szans. Zerwał się do ucieczki, ale wrócił zaraz, bo nadleciał oddział jego ziomków zaalarmowany przez strażników karmnika.

Rozpętała się bitwa.

– Nie! Zostawcie ich! – krzyczał do swoich Wietrzyk. – Uciekaj! – ćwierknął do Świrki.

Kryła się sparaliżowana ze strachu w rogu karmnika, bo wróble tłukły się nie na żarty. Piórka fruwały, wrzask straszny i furkot skrzydeł. Pojawiła się krew. Wietrzyk ćwierkał głośno, żeby przestali, próbował rozdzielać walczących blisko Świrki. Oberwał, ale nie odleciał, dalej ją ochraniał.

– Słyszysz, mała?! Uciekaj! – ćwierknął prosto w jej dziób.

Ocknęła się w końcu i odfrunęła.

Dwa wróble z klanu Twardych Dziobów zginęły w tej bitwie.

 


Pięć metrów dalej, za oknem sutereny, w której siedzibę miało biuro rachunkowe, starcie obserwował Wielki Dobry, czyli Darek, właściciel biura i posesji. Zbudował karmnik dekadę temu i co rano uzupełniał smakołyki. Ptaki za oknem to miły akcent w pracy.

Czasami widział walki wróbli, bawiło go to nawet, ale ostatnio zrobiły się nad wyraz zażarte.

– Zobacz, jak się tłuką. To chyba nie jest normalne – powiedział do dziewczyny siedzącej za biurkiem obok.

Wstała, żeby zobaczyć. Na widok dziobiących się ptaków zasłoniła usta dłońmi.

– Ale jak! – powiedziała.

– Zadziobały te dwa.

Darek otworzył okno i krzyknął:

– E! Spokój!

Ptaki pouciekały.

– Gdzie idziesz? – zapytała dziewczyna.

– Może jeszcze żyją? – powiedział Darek zamykając za sobą drzwi.

 


Dwaj strażnicy z klanu Prawowitych zajęli stanowiska obserwacyjne w żywopłocie. Reszta odleciała na swoje terytoria.

– Jesteśmy coraz lepsi – ćwierknął jeden ze strażników.

– Twardzi w ogóle nie trenują. Niedługo ich całkowicie pokonamy. Wybijemy ich co do jednego.

– Myślisz, że w końcu się uda? Patrz!

Do ogrodu wyszedł Wielki Dobry. Kucnął przy karmniku i chwycił w swoje wielkie szpony martwe wróble.

– Już po nich. – Ocenił Darek.

– Widziałeś to? – powiedział jeden ze strażników.

– Lecę zameldować.

 


Wróble z oddziału Prawowitych zdawały raport po bitwie. Wietrzyk przycupnął z tyłu.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
BrunoKadyna
Użytkownik - BrunoKadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04