Karmnik

Autor: BrunoKadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

– Wielki zabrał naszych poległych. Co to znaczy? – zapytał ktoś z tyłu.

– Nie wiem, ale Prawowici są przekonani, że Wielki jest po ich stronie i żąda więcej ofiar. Z was, Twarde Dzioby. Czeka was zagłada, bo moi ziomkowie to lepiej wyszkoleni żołnierze i jesteście słabsi o dwa wróble.

Było cicho, nikt się nie odzywał, dobrze wiedzieli o czym mówił.

Wietrzyk patrzył po ich dziobach. Wyobraził sobie, że Świrka jest krewną gawrona, wiecznie pijanego sfermentowanymi owocami awanturnika. Oczami wyobraźni zobaczył, jak nawaleni maszerują razem środkiem trawnika i drą ryja.

Kiedy załatwimy sprawę, spadam stąd – pomyślał.

Wtedy zleciał na niego Giezek, największy z obiboków, odtrącony przed chwilą zalotnik. Nadarzyła się okazja zrobić coś wielkiego. Zabić księciunia to nie lada wyczyn.

Zaatakował z góry wykorzystując nieuwagę zebranych.

Mocne dziobnięcie w głowę zamroczyło Wietrzyka. Największy zakała klanu chciał jak najszybciej zadziobać większego i silniejszego od siebie przeciwnika. Dziobnął jeszcze dwa razy, ale już nie tak mocno i Wietrzyk zdołał zerwać się do ucieczki w stronę neutralnego ogrodu. Kręciło mu się w łebku, nie wiedział kto go zaatakował, ile osobników. Wiedział tylko, że przy Gnieździe Obfitości są straże z jego klanu i będzie uratowany.

Gamoń Giezek dał Twardym Dziobom impuls do działania i zakorzeniona nienawiść do wroga wróciła. Pognali całą chmarą za rannym ptakiem.

Dopadli go pod karmnikiem. Straże Prawowitych Dziedziców poleciały zaalarmować swoich, ale zanim wrócili z oddziałem, Twarde Dzioby, na czele z rozentuzjazmowanym leniem przeżywającym swoje pięć minut, zadziobały Wietrzyka.

Świrka podjudzała ich z tyłu:

– Dojechać zboczeńca!

Kiedy przyleciała eskadra Prawowitych Dziedziców, do ogrodu wyszedł człowiek.

– Wielki Dobry! – ktoś krzyknął.

– Sio! – Darek rozgonił towarzystwo.

Podniósł martwego wróbla.

– Głupie ptaki – mruknął.

Wyrzucił go do śmieci jak dwa poprzednie. Potem wrócił do ogrodu, wyrwał z ziemi karmnik i zaniósł do garażu.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
BrunoKadyna
Użytkownik - BrunoKadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04