Jego ojczyzna
W końcu nie wytrzymała i wyłączyła telewizor. Chyba nigdy nie czuła do nikogo nienawiści. Wszystko zmieniło się tamtego wieczoru.
Rozejrzała się po pokoju. Po tym, jak Hubert został aresztowany jeszcze tamtej nocy, stracili ich poprzednie mieszkanie. Nie miała pieniędzy. Na szczęście pomagali im jedni i drudzy rodzice, u których teraz mieszkała, gdy by nie to… Mieszkałaby teraz pod mostem. Z drugiego pokoju dolatywał ją śmiech dwuletniej teraz Emilki, która bawiła się z babcią. Na szczęście niewiele rozumiała z tego, co się stało. Kiedy tata został aresztowany była za mała… Dziecko pozbawione ojca przez dwóch włamywaczy, którzy teraz byli ofiarami.
Tak dba o nas nasza kochana ojczyzna, pomyślała Aga i z trudem podźwignęła się z fotela. A prokurator jeszcze „będzie chciał zwiększyć wyrok”, przypomniała sobie słowa tej całej Grzegorczyk. Zrobiła dwa kroki w kierunku drzwi. Zrobiło jej się ciemno przed oczami, zatoczyła się i spróbowała złapać oparcie krzesła. Oddychała ciężko i w końcu siły ją opuściły. Upadła razem z krzesłem i zemdlała.
Maciek oglądał telewizję. Miał nadzieję, że zobaczy się gdzieś na ekranie i nie zawiódł się. Wprawdzie prawie cały czas w materiale poświęcono sędziemu i prokuratorowi, ale nie szkodzi. Wypowiadała się też matka jednego z tych zamordowanych chłopaków. Na koniec pokazali wypowiedź obrońcy.
- (…) Wyrok sądu pokazuje smutną polską rzeczywistość. Człowiek nie może czuć się bezpiecznie we własnym domu. Gdzie jest prawo oskarżonego, pana Huberta, który napadnięty w środku nocy bronił tylko swojej rodziny? A poza tym postawmy się na jego miejscu. Został pobity i postrzelony z pistoletu pneumatycznego. Kto z nas działałby całkowicie logicznie w tej sytuacji? Ten człowiek bronił życia swojej rodziny.
- Tego nie wiemy – wszedł mu w słowo dziennikarz.
- On też wtedy tego nie wiedział. Na jakiej podstawie miał zakładać, że jego rodzina jest bezpieczna? (…) W pierwszej kolejności winni są włamywacze, którzy spowodowali cały ciąg tych dramatycznych zdarzeń, do których nigdy by nie doszło, gdyby oni najpierw nie złamali prawa. Mój klient jest ofiarą i nikt nie ma prawa robić z niego przestępcy.
Zniesmaczony Maciek wyłączył telewizor. Swoimi słowami obrońca podważał wyrok sądu. Poza tym nie zgadzał się z jego pinią, tylko z prokuratorem Wilmańskim. Włamywacze byli już poza mieszkaniem, w którym został ich pistolet pneumatyczny i metalowa rurka. Na klatce schodowej byli bezbronni, a jeden z nich był na dodatek ciężko ranny. Nie stanowili żadnego zagrożenia. Ale po to jest prokurator, który oskarża, obrońca, który broni, a sąd wymierza sprawiedliwą karę.
I dobrze. W państwie prawa każdy powinien mieć prawo do obrony.
Zasypiając Maciek cieszył się, że pracuje w instytucji wymiaru sprawiedliwości.
ODSŁONA III. Chichot losu
Wilmański siedział na fotelu przed telewizorem. Upił łyk whisky ze szklaneczki. Zimno lodu sympatycznie kontrastowało z ciepłem alkoholu. Był z siebie zadowolony. Właśnie oglądał siebie na ekranie.
- Oczywiście, że będziemy odwoływać się od wyroku. (…) Nie, panie redaktorze. Zamordowani rzeczywiście byli włamywaczami, ale to sąd powinien ich skazać za włamanie. Nikt nie ma prawa zabijać ludzi nożem. Proszę wziąć pod uwagę, że wtedy nie byli już w mieszkaniu, do którego się włamali. Byli na klatce schodowej i nie stanowili dla nikogo zagrożenia. Co więcej sami wymagali pomocy medycznej. (…) Nie mnie to oceniać. Uważam jedynie, że nie można bezkarnie zabijać ludzi nożem, jak zrobił to Hubert R.
Wilmański nagle ocknął się. Przysnąłem, pomyślał. Rozejrzał się wokół. Na stoliku obok stała pusta szklaneczka i na wpół opróżniona butelka. Pora spać, zadecydował. Jutro ciężki dzień. Musiał trochę poprawić sobie statystykę, a ta sprawa była w sam raz. I tak już osiągnął dobry wynik. Dziesięć lat dla tego faceta! Oczywiście wolałby oskarżać tych, co się do niego włamali, ale jeśli frajer był tak głupi, żeby zaszlachtować ich na klatce schodowej to jego problem. A matka tego idioty włamywacza Janusza Grzegorczyka, Luiza? Ależ ona pieprzyła głupoty!